Za górami, za lasami w całkiem innej niż nasza przestrzeni barwy stworzyły swój świat, który ludzie nazwali Barwotonią. Dlaczego tak, nie inaczej? Czym dla mieszkańców Barwotonii jest ciemność, a czym jasność?
Zaczęło się
Jedni twierdzą, że od jasności, drudzy, że od ciemności, inni, że to nieważne od czego się zaczęło i ani ciemność, ani jasność nie ma żadnego znaczenia, barwy też nie. Barwomił, który kiedyś zadawał dużo pytań, teraz przytakuje jednym, drugim i innym, jakby nie miał własnego zdania albo jego zdanie straciło termin ważności z chwilą, gdy jego ciotka Gosława gdzieś zniknęła. A może utrata zdania nie miała z ciotką nic wspólnego? Może to był efekt uboczny jedni z Wielką Barwą? Te pytania zadał sobie narrator, bo Barwomił już niczego sam sobie nie zadawał z wyjątkiem codziennej porcji szarości, braku barwy i ogólnej nijakości, chociaż, i tu narrator wyraża wątpliwości, czy Barwomił zadawał, czy świat Barwomiłowi? W każdym razie ciotka zaginęła w czasie uroczystości pierwszej i nie ostatniej jedni Barwomiła z Wielką Barwą. Gdzie się podziała? Czy ktoś to kiedyś próbował ustalić?
Wiedźma
Ona wiedziała. Była przecież wiedźmą. Ze swoją wiedzą cierpliwie czekała na Barwomiła.
– Cześć – zagadała, gdy wracał ze szkoły – ciotka kazała cię pozdrowić.
– Co? Jaka ciotka?
– Gosława.
– Skąd znasz moją ciotkę?! Barwomił nie mógł uwierzyć, że w końcu jego prośby, modlitwy do Wielkiej Barwy zostały wysłuchane. Gosława wróciła albo za chwilę wróci.
– Powiem ci, ale nie tutaj. To miejsce ma złą wibrację.
Barwomił uwierzył, poszedł za wiedźmą i źle zrobił.
Ciemność
Tak się nazywał pub, przed którym się znaleźli.
– Mam piętnaście lat. Nie mogę wchodzić do środka. Barwomił czuł, że za chwilę wydarzy się coś złego.
– A kto ci zabroni, jeśli jesteś w towarzystwie opiekuna? Wiedźma uśmiechnęła się, potrząsając swoją rudą czupryną.
– No, nie wiem. Barwomił nadal wzdrygał się na myśl o wejściu.
– Uwierz mi, nikt cię nie zje. Poza tym chcesz chyba wiedzieć, co się dzieje z twoją ciotką? Chciał i to pragnienie go zgubiło.
Jasność
Wnętrze raziło sztuczną jasnością umieszczonych pod sufitem lamp jarzeniowych. Siedzący przy stolikach ludzie dziwnie się uśmiechali, a może tak się tylko Barwomiłowi wydawało. Gdyby mógł i gdyby ruda wiedźma nie chwyciła go za rękaw zimowej kurtki, wróciłby tam, skąd przyszedł. Gdyby tylko mógł, pobiegłby do domu.
– Chodź, ciotka czeka – wiedźma popchnęła Barwomiła w stronę schodów, za którymi czaiła się ciemność.
– Nie, proszę pani, ja jednak…
Kobieta nie słuchała.
Po drugiej stronie
Gosława obudziła się w swoim łóżku i w swojej sypialni, ale coś się nie zgadzało.
– Czy mi się śniło, czy ja naprawdę byłam na tej jedni Barwomiła z Wielką Barwą? Gosława rozejrzała się po pokoju. Niby taki sam i jakiś inny niż zwykle. Może to z powodu kolorowej chustki, która leżała na podłodze. Małej chustki, nie chusty, którą kiedyś owijała sobie szyję i którą zawsze składała i chowała w szufladzie. Kto ją tam rzucił i dlaczego? Kolejne pytanie bez odpowiedzi. Następne pojawiła się chwilę później, gdy się okazało, że ściany łazienki zmieniły kolor z jasno niebieskiego na granatowy. Kto i kiedy to zrobił? Po co zostały przemalowane? Zaintrygowana odkryciami Gosława zbliżyła się do okna. Czy krajobraz też się zmienił? Tak, naprzeciwko wieżowca, w którym mieszkała, ktoś postawił pub z migającym na czerwono napisem Ciemność. Z wnętrza pubu wyszedł bratanek Gosławy Barwomił.
P, S. Narrator też się zdziwił i z tego zdziwienia słów mu zabrakło. Czy i kiedy nastąpi ciąg dalszy? Nie wiadomo.
Część poprzednia: https://pociecha2.blogspot.com/2017/12/barwotonia.html
Obraz w tle wzięty z Pinterest,