Czy to możliwe, żeby Ciotka Dynia istniała w wielu światach? Jeśli tak, to czym się różni jedna od drugiej, druga od trzeciej i tak dalej i tak dalej? Co robi, kto i co ją otacza? Czy Narrator lubi Ciotkę Dynię?
Narrator
Narrator krzywi się, gdy mu przedstawiam temat dzisiejszej opowieści.
– Już nic innego nie mogłaś wymyślić?
– A co, nie podoba ci się?
– Nie o to chodzi.
– Więc o co?
Cisza, Narrator nie chce powiedzieć wprost, co czuje do Ciotki Dyni. Domyślam się, że nie darzy jej wielką sympatią, ale dlaczego?
Dlaczego?
Pytanie zawisa w przestrzeni pomiędzy światami.
– Idziemy na prawo, czy na lewo? – pyta Narrator.
– Jak czujesz? Co ci mówi intuicja?
– Że już kiedyś pisałaś o Ciotce Dyni i że nigdzie iść nie chcę.
Po ostatnich słowach Narratora wiatr się zrywa. Popycha nas w prawą stronę. Co nas tu spotka?
– Ciotka Dynia nas spotka – odzywa się Narrator, jednak Dyni nigdzie nie widać. Może to świat, w którym się nie urodziła albo kryje się w innej postaci.
– Czy ty słyszysz te bzdury, które wymyślasz?
– Nie, ale pogardę w twoim głosie owszem. Czy powiesz wreszcie, dlaczego nie lubisz Ciotki Dyni?
– Później, teraz wchodzimy do jej pokoju.
Zajęta rozmową z Narratorem nie zauważyłam, że przestrzeń się zmieniła. Dzika ścieżka stała się schodami w starej kamiennicy. Idziemy na samą górę. Tutaj pod dachem mieszka Ciotka Dynia. Za wysokimi brązowymi drzwiami przedpokój, pokój i kuchnia z wanną. W wannie leży Ciotka Dynia. Z przeciętych żył na rękach sączy się krew. Ciotka popełniła samobójstwo, ale dlaczego?
– Spadamy stąd – decyduje Narrator.
– Tak po prostu, nie opiszesz żadnych szczegółów?
– Chcesz czekać na karetkę pogotowia i policję?
– Ktoś ich wezwał?
– Zaraz wezwie ciekawska sąsiadka.
Przed wyjściem po raz ostatni rzucam okiem na Dynię. Jest szczupła, młoda, ma pomarańczowe włosy, ani trochę nie przypomina znanej mi postaci.
– Myślisz, że ona we wszystkich światach jest gruba i nieładna?
Nie wiem, co mam myśleć. Nie rozumiem, dlaczego ta kobieta popełniła samobójstwo.
– Pewnie ją zostawił. No, już chodźmy. Narrator otwiera drzwi. Wychodzimy, wracamy na ścieżkę między światami.
Świat numer dwa
W świecie numer dwa, jak oboje z Narratorem nazywamy to miejsce, Dynia ciężko dysząc, wnosi torby z zakupami do mieszkania w starym bloku z czasów komuny. Stawia torby na podłodze w przedpokoju i nagle przypomina sobie, że nie kupiła papieru toaletowego. Musi wrócić do sklepu, chociaż oboje z Narratorem krzyczymy, żeby tego nie robiła. Niestety ona nas nie widzi i nie słyszy. W jej świecie jesteśmy duchami. Nie możemy zmienić tego, co za chwilę się wydarzy. Dynia bierze torbę i wychodzi.
– Nic już nie da się zrobić – mówi Narrator.
– Jak to? Nie biegniemy za nią? – oburzam się. – Nie zobaczymy, co się z nią stało? Nie opiszesz tego?
– Wiem, co się stało. Ktoś ją wepchnął do studni, a stamtąd trafiła do Sensbezsensu. Chyba nie chcesz też tam trafić?
Nie chcę, a nawet jakbym chciała to i tak coś mnie trzyma, coś sprawia, że stoję w opuszczonym przez Dynię mieszkaniu, patrzę na pomalowany na żółto przedpokój i ruszyć się nie mogę. Dopiero ruch Narratora sprawia, że odzyskuje władzę w nogach i razem z nim wychodzę, wracam na ścieżkę między światami.
Świat numer trzy
– Nie chcesz oglądać tego świata – mądrzy się Narrator.
– Dlaczego?
Budynek przed którym stoimy jest wysoki, szeroki i pomalowany w kolorowe kwiaty i esy floresy. Odpycha mnie i jednocześnie przyciąga. Dziwne uczucie.
– Sama zobaczysz, jak tu pięknie. Narrator wreszcie rusza na przód, dzwoni do drzwi, a te po chwili się otwierają. Trochę później jedziemy windą na czwarte piętro.
– Gdzie my jesteśmy? – pytam, lecz Narrator nie odpowiada. Może się obraził, doszedł do wniosku, że nie warto ze mną gadać, a może to miejsce tak na niego działa.
Z windy wychodzimy na długi korytarz. Po jednej i po drugiej stronie drzwi, jedne zamknięte, inne otwarte i ludzie. Starzy mężczyźni i kobiety. Chodzą o laskach, jeżdżą na wózkach, popychają przed sobą balkoniki i chodziki.
– Co to ma być? Gdzie ty mnie przyprowadziłeś?
– Do Ciotki Dyni, tej, która przeżyła. Narrator pokazuje mi siedzącą na krześle przy drzwiach starszą panią. Ma krótkie siwe włosy i smutek na pomarszczonej twarzy. Coś mruczy pod nosem. Rozmawia z duchami? Czy z nami też porozmawia?
– Nie masz dosyć? Narrator wzdycha. Domyślam się, że i tej sceny nie chce opisać, jedyne czego pragnie, to wrócić do domu.
– I tak się z nią nie dogadasz – wyjaśnia. – Po pierwsze cię nie widzi, a po drugie trochę jej się pomieszało pod kopułą. No wiesz, demencja i te sprawy. Starość, nie radość.
– Nie radość, nie opowieść – przyznaję.
P. S. Gdzieś tam w oddali ktoś się śmieje. Ktoś wyłącza komputer. Nastaje ciemność. To już naprawdę koniec.
Obraz w tle z Pinterest.