Druga strona Sensbezsensu.

Druga strona Sensbezsensu.

Za górami, za lasami, po śmierci znajduje się miejsce, do którego docierają wszystkie istoty. Myszy, wampiry, królewny z bajek, zabawki – tak, one też umierają; kosmici, strzygi, inne dziwy znane i nieznane. Wszyscy prędzej czy później muszą przekroczyć bramy Sensbezsensu i niestety znów zacząć żyć. Niestety, bo niektórzy z nich myśleli, że sobie odpoczną lub że chociaż trafią do nieba i tu wreszcie zaczną się bawić. Kolejne życie podobne do tego, jakie zostawili, wcale im się nie podoba. Co robią? Co z tym mogą zrobić?

Autor obrazu: M. C. Escher

Schody.

Jak głosi popularna plotka, gdzieś w Sensbezsensie istnieją schody, którymi możesz wejść na drugą stronę otaczającego cię świata. Co to za schody? Czy wchodzi się nimi na górę, czy schodzi na dół? Co jest po drugiej stronie? Czy warto tej strony szukać? Zdaniem sekty Charyzmatyczni w Nicości tak, warto. Druga strona to wolność. Rozpływasz się w niej jak w nicości. Twoje problemy znikają. Ogarnia cię Wielkie Nic lepsze niż niebo, błogostan, ekstaza i inne wymyślone przez ludzi namiastki szczęścia, chociaż szczęście to też niewłaściwe słowo, ale które słowo jest właściwe wobec nicości? Charyzmatyczni wiedzą, że żadne. Twórca sekty ślepo-widzący, ślepy na materię, widzący energię ( i proszę nie mówić narratorowi, że materia i energia to jedno i to samo ) Lechosław uważa, że tylko charyzmatyczni odnajdą schody i wkroczą po nich do nicości czyli na drugą stronę świata. Charyzma członków sekty cała opiera się na schodach, na dążeniu, żeby je odkryć i przejść nimi na drugą stronę. Przeciwnicy sekty się śmieją. Przecież, krzyczą, nie ma żadnych schodów, żadnej drugiej strony i w żadnym wypadku czegoś takiego jak nicość. Jeśli nicość istnieje, nie można nazwać jej nicością, lecz jakimś rodzajem czegoś, elementem bytu, warstwą rzeczywistości itd. itp. Zwolennicy z przeciwnikami często obrzucają się błotem, wrzeszczą na siebie, starają dowieść swoich racji, chociaż naprawdę dowieść niczego nie potrafią. Nicość – druga strona wymyka się wyobraźni. Z rzadka pokazuje swoją twarz w lustrach snów.

Lustra snów.

Lustra to kolejny problem i jak twierdzi jeden ze znanych prześmiewców i krytyków sekty wymysł Lechosława. Nie ma żadnego dowodu, że działają. Na pewno słowa sekciarzy takiego dowodu nie stanowią. Krytyk Antoni przez bliskich zwany Antoś, przez kolegów Toni, publicznie – w telewizji Życie – rzuca wyzwanie Lechosławowi, że położy się pod jednym z luster i żaden sen mu się nie przyśni, w ogóle nie zaśnie, bo już od dawna cierpi na bezsenność.

– Tym bardziej zapraszam pod nasze lustro. Odtąd już żaden sen szanownego pana nie ominie – odpowiada Lechosław. Czy nie nazbyt pewny działania swoich zwierciadeł?

Zanim Antoni położy się pod lustrem, spójrzmy jak lustra wyglądają. Czy różnią się czymkolwiek od innych, zwyczajnych, wiszących lub stojących w każdym domu, noszonych w torebkach przez mniej lub bardziej eleganckie kobiety? Wydaje się, że niczym. Może złotymi ramami bogatymi w kryształy i ametysty? A może gładką, przyciągającą oczy powierzchnią? I jakby ogólnym przyciąganiem. Z trudem odrywasz oczy, odwracasz się, idziesz dalej.

– Z nimi trzeba uważać – ostrzega Lechosław. Niestety nic więcej nie dodaje.

Antoni.

Pewnością siebie dorównuje kogutowi tuż przed decydującym starciem z drugim kogutem. On po prostu wie, że racja stoi po jego stronie. Wreszcie ośmieszy Lechosława, a jego, Antoniego zwycięstwo filmować będzie asystentka Anicenta Śmiała. Anicenta wysoka i chuda, Antoni niski i gruby. Mimo to pasują do siebie. Antoni pokrzykuje, Anicenta szepcze lub milczy. Przeciwieństwa, które walczą w tej samej drużynie. Gdy Antoni kładzie się pod lustrem, ona ustawia kamerę i z całych sił stara się nie ulec magnetycznej sile lustra.

– Gotowy? – pyta Lechosław.

– Tak – potwierdza Antoni.

Anicenta jedynie kiwa głową. Ona też już jest gotowa.

– Uwaga, zaczynamy.

Sen.

Spływa nagle z gładkiej szklanej powierzchni. Owija się jak wąż wokół ciała Antoniego. Jak dobry trunek wchodzi do głowy. Zaciera granice między twardym gruntem jawy i całkiem miękkim sennej iluzji, ale czy to na pewno iluzja?

Antoni wchodzi po schodach. Każdy stopień trzeszczy pod nogami. Drewno, z którego są zrobione, ugina się pod naporem ciężaru. W każdej chwili może się rozpaść i wtedy Antoni wpadnie w mroczną czeluść. Strach przed czeluścią sprawia, że chce jak najszybciej pokonać dzielącą go od celu przestrzeń. Czym jest cel? Tajemnicze drzwi na górze. Drzwi na drugą, lepszą stronę świata. Samo myślenie o nich sprawia, że czuje się lekki, pełen słońca, daleki od ciemności. Schody, ściany, poręcz, sufit przypominają kamienicę, w której kiedyś Antoni mieszkał. Kiedyś, zanim znalazł się w Sensbezsensie. Antoni nie wie, skąd pochodzi wiedza o kamienicy. Skąd przychodzą następne obrazy-wspomnienia dawnego życia. Coś mu mówi, że przynoszą je schody, że na samej górze tuż przed drzwiami stanie z całym krajobrazem przeszłości, nie tylko ze starą kamienicą. Boi się i jednocześnie cieszy, że wreszcie pozna całą prawdę o sobie.

Drzwi.

Na samym końcu schody już nie kojarzą się z kamienicą lecz wielkim, bezosobowym gmachem, urzędem lub czymś w tym rodzaju. Szerokie, solidne, wielkie. Prowadzą do równie ogromnej sali i drzwi ciągnących się od ściany do ściany.

– Prawie jak wrota sezamu – myśli Antoni.

– Bo to jest sezam – mówi ktoś z boku. Tajemnicza postać w czarnym, długim płaszczu z kapturem zasłaniającym głowę, w okularach na pół twarzy. Strażnik? Śmierć?

– Jedno i drugie – słychać bezbarwny głos automatu.

– Nie możesz wejść do środka. Nie masz uprawnień.

– Jak to?! Przecież schody…

– Czasem się mylą. Wróć i zapomnij.

– Nie!

– Powtórz to jeszcze dwa razy.

– Nie, nie.

– Dobra, możesz wchodzić. Czarna postać się odsuwa. Antoni nagle czuje ciężar własnego wyboru. Wie, że gdy otworzy drzwi, będzie musiał wejść i wtedy coś się skończy raz na zawsze. Zetrze się z pamięci świata, zniknie z ludzkich wspomnień, nie wróci więcej na Ziemię, nie pojawi się na żadnej planecie, naprawdę przestanie istnieć.

– Wahasz się? – śmieje się strażnik-śmierć.

– Znaczy się, nie jesteś gotowy, wróć tam, skąd przyszedłeś. Jakaś siła spycha Antoniego na schody, na dół i wreszcie na jawę pod lustrem.

Druga strona Sensbezsensu.

Ale to nie może być koniec – krzyczy obudzony Antoni. – Daj mi jeszcze jedną szansę, błagam.

– Schody nie dają drugiej szansy – Lechosław się śmieje.

Anicenta przerażona patrzy na obu mężczyzn. Zdaje sobie sprawę, że coś się skończyło, coś się zaczęło. Wcale nie chce owego czegoś, lecz nikt jej nie pyta o zdanie. Gdyby miała młotek, rozbiłaby lustro. Lechosława też by chętnie trzasnęła. Zabrał jej Antoniego, wywrócił na drugą stronę. Ha, zabawne, druga strona z drugą stroną zderzyły się i Anicenta została sama ze swoją niechęcią do sekciarzy.

Za słowami.

Za słowami kryję się ja-narrator. Siedzę, stukam w klawisze, dopisuję lub myślę, czy warto dopisać. Zapytałem autorkę, co zobaczyła, gdy była w nicości i czy owo coś można porównać do drugiej strony Sensbezsensu. Odpowiedziała, że nie wie, nie pamięta i żebym sam podsumował opowieść o drugiej stronie. Zwracam się więc do bohaterów:

– Daj spokój – żali się Anicenta.

– Może jeszcze wejdę na schody, dotrę do drzwi, zobaczę drugą stronę – wzdycha Antoni, który od czasu pierwszego spotkania z lustrem snów stał się członkiem Charyzmatycznych w Nicości.

– Nicość na pewno się przed nami otworzy. Na razie trenujemy swoją charyzmę na lustrach – mówi Lechosław.

– Nie ma takiej opcji, żeby oni coś kiedyś odkryli – twierdzi krytyk, który zajął miejsce Antoniego. Jednak na wszelki wypadek nie rzuca sekcie żadnych wyzwań. Jak widać zdania są podzielone. Prawda o drugiej stronie Sensbezsensu woli na razie pozostać w ukryciu.

P. S. Chcielibyście zamiast do nieba pójść do nicości?

Autorem obrazu w tle jest mindazontal.

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Gratiana
18 marca 2021 21:36

Mroczny ten Twój Aniu tekst. Kiedyś trafiłam na słowo „nicość” i ciekawie go tłumaczy świat. Jak słowo powstało to pewnie jest. Ciekawe kto pierwszy je wymyślił i czy jest pochodną od słowa „nic” a te już kilka znaczeń i określeń ma. Fajny ten wątek o schodach, lustrach, drzwiach. Każdy ma swoje własne i schody, lustra i drzwi, które przekracza, zdobywa, czy się w lustrach przegląda. Bardzo ciekawy temat 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂

14 marca 2021 13:59

Tak czy inaczej idę w stronę nicości. Każdy dzień mnie do niej przybliża.

11 marca 2021 20:00

Ciekawe, czy Nicość można utożsamić z Pustką? Nie wiem, czy chciałabym „pójść do nieba”… Chciałabym osiągnąć nirwanę, a to pewnie jest równoznaczne ze stanem niebiańskości 😉 Uwielbiam ten obraz Eschera!

6
0
Would love your thoughts, please comment.x