Jest takie miejsce, w którym powstają wszystkie światy i ścieżki, które do nich prowadzą. Centrum, dusza wszechświata, pustkopełnia, forma. Posiada wiele nazw, wiele możliwości, stąd pustka i pełnia. Tutaj znajdują się również ścieżki prowadzące do różnych światów Eugenii i Stanisławy. Jakie to światy? Czym różnią się od tego znanego, opisanego, choć niekoniecznie pierwszego?
Nici.
Ścieżki pojawiają się przed Narratorem jak wyciągnięte z kłębka, potargane nici. W niektórych miejscach stykają się ze sobą, w innych rozchodzą. Narrator nie wie, jaką wybrać.
– Pierwszą lepszą z brzegu – podpowiada mu Magik, który nagle znalazł się obok.
– A która to twoim zdaniem?
Pytanie podziałało. Magik odchodzi wzruszając ramionami. Narrator zostaje sam ze swoim problemem.
– Pójdę środkową – decyduje w końcu. – Środkowa na pewno prowadzi do centrum.
Eugenia i Stanisława.
Wiosna 2021. Siedzą u Eugenii. Piją herbatę i zajadają ciastka podobne do delicji, lecz nazwane paryskimi. Widać, że Stanisława chce coś powiedzieć, ale ciastka jej w tym przeszkadzają.
– Byłaś? Widziałaś? – Eugenia wie, że Stanisława była, bo ona też tam była. Obie widziały wynoszoną po szczepieniu kobietę z sąsiedniego bloku. Obie przeżyły szok i uciekły z kolejki chętnych na zastrzyki lub raczej spokojnie się oddaliły w stronę domu.
– I co teraz? – Stanisławie trzęsą się ręce ze zdenerwowania.
– Nic. Więcej nie pójdziemy. Nie możemy ryzykować – decyduje Eugenia. Stanisława potakuje głową.
Narrator się uśmiecha. Na tej ścieżce życia Eugenia i Stanisława pozostały przyjaciółkami.
Żółty autobus.
Pojawia się, gdy Narrator zaczyna myśleć o pozostaniu na środkowej ścieżce, bo po co zwiedzać inne, jeśli tu czuje się dobrze prawie tak jakby był u siebie. Niestety autobus, pewnie wysłany przez Pana Losu, nie pozwala się zatrzymać. Trąbieniem wzywa Narratora do dalszej podróży po innych ścieżkach. Dziwne, oprócz miejsc siedzących Narrator widzi łóżka. Śpią w nich ludzie, zwierzęta i inne istoty. Więcej tych śpiących niż tych siedzących na zwykłych plastikowych siedziskach. Nienaturalna cisza wokół dopełnia całości. Krajobraz za oknem przemyka zbyt szybko, żeby Narrator mógł się zorientować dokąd jedzie. Wreszcie autobus zatrzymuje się i kierowca wyrzuca Narratora na zewnątrz.
Eugenia i Stanisława.
Jeszcze raz wiosna 2021, mieszkanie Eugenii. Obie ze Stanisławą piją herbatę i chrupią ciastka paryskie.
– I jak zapisałaś się już? – pyta Eugenia.
– Na co?
– Na zastrzyk.
– A, o tym mówisz. Nie, bratanek mi odradził.
– Znów ten twój bratanek. Ciekawe, że ja go do tej pory nie widziałam! Eugenia odsuwa krzesło i zabiera ciastka do kuchni. Dla Stanisławy to znak, że ma sobie pójść. Przyjaciółka przestała być przyjaciółką. Stanisława i Narrator wzdychają.
Inne ścieżki.
Narratorowi się już nie chce zwiedzać innych ścieżek. Domyśla się, że na każdej dwie emerytki, sąsiadki zachowują się podobnie i trochę inaczej.
– Może chociaż zobaczysz inną ścieżkę całego kraju? – kusi go Magik, który znów pojawił się obok.
– Gdzie, jak, która? – rozgląda się Narrator.
– Ta – Magik pokazuje zwyczajną, polną drogę.
Eugenia i Stanisława.
Lato 2020. Szaleństwo chorobowe ogarnęło cały świat. Jednak nie przekroczyło granic Polski. Tutaj nadal można poruszać się normalnie. Nikt nie każe nosić na twarzy ochronnych masek. Niektórzy ludzie przerażeni są postępowaniem rządu. Między innymi Eugenia i Stanisława, które jak zwykle spędzają czas na ławce przed blokiem.
– Zobacz, co sobie kupiłam – Eugenia wyciąga z torebki jednorazową, niebieską maseczkę ochronną na twarz.
– Myślisz, że to coś da? – wątpi Stanisława, która już próbowała oddychać przez materiał i zaczęła się dusić. – Przecież wirus malutki i przejdzie.
– O, nie tak szybko. Eugenia gromi wzrokiem Stanisławę za brak entuzjazmu. Przechodząca obok Florentyna się śmieje.
– Śmiej się, śmiej, zobaczymy jak ci będzie wesoło, gdy zachorujesz – burczy Eugenia wystarczająco głośno, żeby Florentyna mogła to usłyszeć. Jednak Florentyna idzie dalej jakby nic nie słyszała.
– Taka to ma dobrze. Niczym się nie przejmuje – zauważa Stanisława. – Jak nasz rząd.
– Ech, szkoda gadać – stwierdza Eugenia, a Narrator w pełni się z nią zgadza. Jednocześnie cieszy się chwilą bycia na innej ścieżce. Wie, że chwila zaraz minie i będzie musiał wrócić do swojej rzeczywistości.
Centrum.
Centrum cicho oddycha. Narrator musi nadstawić ucha, żeby dotarł do niego wdech i wydech. Dlaczego tutaj wrócił? Co sprawiło, że nie poszedł albo pojechał kolejną ścieżką Eugenii i Stanisławy? Znużenie. Zmęczenie nie tyle bohaterkami, co ich światem, który nie daje się przenieść, zastąpić tego już opisanego, głównego i w jakiś sposób prawdziwego.
– Trzeba chyba będzie stworzyć nowe, dogadujące się z sobą bohaterki – odzywa się Magik.
– Najlepiej świat wokół stworzyć od początku – obrusza się Narrator, który przywiązał się do Eugenii i Stanisławy.
Co na to Centrum? Czy Centrum może powiedzieć coś od siebie? W odpowiedzi nadal słychać jedynie wdech i wydech, nic więcej.
Za ciężkie to dla mnie jest Aniu, za smutne i za dużo w tym bólu. Zapytasz – dlaczego ? Bo ewidentnie ktoś mnie okłamuje. I nie jestem w stanie przy tym nikomu kłamstwa udowodnić, bo nie jestem chemikiem, biologiem, czy fizykiem. Nie miałam tego paskudztwa/badziewia pod mikroskopem. Nie badałam tego paskudztwa i nie mam na tyle wiedzy, by zawyrokować kto mnie okłamuje – definitywnie. Czy maski spełniają rolę do której zostały stworzone – tu mogę odpowiedzieć, że tak. Jedną rolę zdecydowanie spełniają – są maskami. Ponieważ zbyt dużo z moich znajomych zachorowało na to paskudztwo, a kilkoro umarło przez nie, to jestem za ochroną przed nim. Natomiast nie znam ani jednej osoby, która by umarła na wskutek zaszczepienia, choć słyszałam o takich przypadkach. Tu posłużę się okrutnym porównaniem. Słyszałam też o tym, że parę osób umarło na wskutek zjedzenia czekolady, na wskutek ukoszenia przez pszczoły, czy komary. Parę osób straciło życie, bo zakosztowało miodu. Lub za długo było na słońcu. Co jakiś czas cyklicznie ludzkość doświadcza tz moru. Przez cały świat ludzki przechodzi fala śmierci i zbiera niezłe żniwo w ludziach. Są ludzie, którzy wtedy wypływają z odmętów szlamu, by na strachu, lęku dorobić się fortun, bez czucia i uczuć… Czytaj więcej »
Mam swoje miejsca, do których chciałabym trafić. Centrum nie kojarzy się z miłym miejscem.