Za górami, za lasami, za morzami, gdzieś w innym świecie ludzie potrafią przemieszczać się w czasie. Mogą przenieść się do przeszłości lub przyszłości i nie tylko. Potrafią również zamknąć się w bezczasie z dowolnymi wspomnieniami. Czy dzięki temu są szczęśliwi? Czy zniknęły wszystkie ich problemy?
Zasady.
Na początku z machiny czasu mogli korzystać tylko bogaci i posiadający władzę. Później gdy machina stała się małą maszynką podobną do telefonu komórkowego, każdy kto chciał nosił ją w kieszeni, ale pod warunkiem, że nie łamał żadnej zasady, a zasad było całe mnóstwo. Wszystkie razem tworzyły opasłą księgę. Dlatego ci, którzy zawsze chcieli żyć zgodnie z prawem, nieważne, czy było mądre czy głupie, z maszynek czasu nie korzystali. Pozostali robili to nielegalnie.
Jeden z wielu.
Woli nie podawać imienia. Łudzi się, że strażnicy czasu go nie wytropią, że mu się uda. Za nim idzie dziewczyna. Przyczepiła się po drodze. Nazywa siebie Zenona. Głupie imię, pewnie je wymyśliła. Już jej powiedział, żeby szła swoją drogą, lecz ona nie chce słuchać jakby jego towarzystwo dawało jej bezpieczeństwo. Ktoś jej musiał powiedzieć, że to jego trzecia podróż. Z pierwszych dwóch szczęśliwie wrócił. A może jest podstawiona. Zobaczymy. Jeden skręca w ślepą uliczkę. Zatrzymuje się przed wysoką czarną kamienicą. Zenona staje za nim.
– Tutaj można? – pyta.
– Co można?
– Przejść przez granicę czasu niezauważonym?
– Tak – Jeden się uśmiecha i pokazuje stojącą na podwórku starą studnię. – Tędy.
Narrator, który obserwuje bohaterów też się uśmiecha. On już zna to miejsce i wie dokąd prowadzi.
Studnia.
Dziewczyna podąża za Jednym do wnętrza studni. Jeden podziwia jej cierpliwość, brak narzekania, sprawność, z jaką pokonuje stopnie sznurkowej drabinki, a potem strome schody prowadzące w głąb mrocznej, chłodnej przestrzeni.
– Nie boisz się? – dziwi się Jeden.
– Czego?
– Że cię tu zostawię.
– Niemożliwe. Jesteś przecież dobry.
– Naiwna, czy dobrze wyszkolona agentka strażników? – zastanawia się Jeden.
Powoli zbliżają się do wyjścia ze studni. Narratora gryzie ciekawość, czy dotrą tam, gdzie on kiedyś dotarł.
Całkiem inne miejsce.
Nie, to nie Kantysza ani świat luster. To całkiem inne miejsce, nieznane Narratorowi. Jak widać studnia każdego prowadzi w inną przestrzeń, przed każdym odkrywa inne części świata. Tu i teraz otworzyła drzwi do krainy pełnej piasku. Pustynia, wielka piaskownica bez widocznych granic. Nie, niezupełnie. Brak żaru i wiatr, który się zrywa nie pasują do tego miejsca. Z piasku wyłaniają się zegary o różnych barwach i kształtach. Na jednym z zegarów wyświetla się niebieski napis: Zajezdnia wszystkich linii czasowych.
Nielegalne przejścia.
Jeden z radości zaciera ręce. Zawsze chciał dotrzeć do zajezdni, miejsca, w którym nikt nie pilnował przejść, z którego mogłeś się dostać do każdej, nawet najmniejszej szczeliny czasu. Jednak Zenona przyniosła mu szczęście. Musi ją uściskać, ale co to, gdzie ona się podziała. Czy już skorzystała z jakiegoś przejścia i znalazła się tam, gdzie chciała? Nieważne, teraz on, Jeden skorzysta z jakieś linii czasu. Może z tej niebieskiej. Jeden podchodzi do niebieskiego zegara. Taki sam wisiał w jego pokoju, gdy był dzieckiem. Piękny, okrągły z namalowanym na szkle uśmiechniętym słoneczkiem i białymi chmurkami. Jeden otwiera szklane drzwi zegara, przechodzi szklany próg i …
Straszny ciąg dalszy.
Tak straszny, że Narrator zakrywa sobie oczy ręką. Nie chce widzieć upadku swojego bohatera, nie chce przeżywać jego śmierci. Teraz już wie, że kraina zegarów to kolejna pułapka, że studnia prowadzi do światów z pułapkami i lepiej do niej nie wchodzić. Gdzieś tam, poza wzrokiem Narratora, Jeden podnosi się i ze zdziwieniem stwierdza, że znalazł się w mrocznym miejscu pełnym schodów. Próbuje ratować się trzymaną w kieszeni maszynką czasu, lecz ona w tej przestrzeni nie działa.
Morał.
Każda bajka musi mieć morał. Tylko jaki? Maszynki czasu jak wszystkie nowinki technologiczne nie zawsze i nie wszędzie działają. Ludzie nie są z ich powodu szczęśliwi. Czas sam reguluje swój przepływ i nie pozwala nikomu zaburzać swojego rytmu. Kary, które wymierza niesfornym podróżnikom, są równie straszne jak niektóre ciągi dalsze.
Ale, ale co się stało z Zenoną? Tego na razie nikt nie wie.
Ciekawie przedstawiasz Twój świat, Aniu. Zawsze mnie zaskakuje. Czas, krawiec kulawy, nie pozwala zbyt długo nacieszyć się chwilą.
Chciałabym przenieść się w przeszłość. Szczególnie w czasy dzieciństwa. Choć na jeden dzień. Takie mam marzenie od lat. Weszłabym nawet do tajemniczej i niebezpiecznej studni, by móc je spełnić…
Lubię ten obraz Dalego. Miękkie, rozpływające się zegary i taki bezkres przestrzeni w oddali. Tchnie nostalgią i jakąś bliżej nieokreśloną tęsknotą.Choć w Twojej opowieści kraina zegarów jest pułapką, może istnieje inna, do której dotarła Zenona? Czekam na dalszy ciąg opowieści, Aniu. Uściski!
Pisze mi „bądź pierwszy” Nauczona czasem, raczej w skórze pierwszego bym nie chciała się znaleźć. Czas sobie chadza własnymi drogami i lepiej to zaakceptować i uszanować. Intrygujące opowiadanie. Aniu pięknego czasu i łaskawego 🙂 U mnie teraz zaświeciło piękne słońce, to trochę go podsyłam dla Ciebie 🙂