Eugenia, Stanisława i wspomnienie

Eugenia, Stanisława i wspomnienie

Moje bohaterki często wracają do przeszłości. Ja też. Zamiast tu i teraz wędruję gdzieś po minionym czasie. Jak to się stało, że je spotkałam? Gdzie, kiedy, dlaczego? Jak dziś widzę tę chwilę?

Autor: Joanna Rzeźnik

Florentyna.

Ona pierwsza pojawia się w moich wspomnieniach. Widzę jak podchodzi do mnie, gdy idę z Pociechą wąską ścieżką między blokami i dzikim polem. Kierujemy się w stronę gołej, niezakrytej budynkami przestrzeni. Tu czuję się najlepiej. W ścianach bloku, w parku i na innych zajętych przez ludzkie plany terenach chwyta mnie dzienny bezdech. Wiem, że coś muszę robić, żeby o nim zapomnieć. Zdarza się, że to coś samo mi się objawia, kłania się, przedstawia, prowadzi w nieznane miejsca. Tego dnia rano coś staje się Florentyną. Najpierw tylko niewyraźnym kształtem i bardzo głośnym imieniem. Poznaję ją. To moja bohaterka. Pozwalam, by pociągnęła mnie za sobą. Gdzie? Zobaczymy.

Eugenia i Stanisława.

Siedzą na ławce przed blokiem, na tej samej, którą za jakiś czas sąsiad wysmaruje smołą. Dlaczego? Bo ma dość dwóch starych plotkar? Może w ogóle nie podobają mu się starzy ludzie zajmujący ławki swoimi pomarszczonymi, pofałdowanymi ciałami, zapachami przypominającymi naftalinę lub gotujący się kalafior? Jeszcze nie ustaliłam powodu, dla którego ów mężczyzna niszczy ławkę. Na razie, póki co Eugenia i Stanisława siedzą i rozmawiają na przemian o śmierci, zakupach, nowym dywanie Eugenii.

– Za ciemny – stwierdza Eugenia -nie pasuje do moich mebli. Może ty byś go wzięła? Stanisława nie reaguje jakby nie słyszała pytania. Odczekuje chwile i zaczyna swój temat.

– Śnił mi się dziś Alek.

– Ty masz ciemne meble. Mój dywan dobrze będzie u ciebie wyglądał – niezrażona brakiem zainteresowania Eugenia nadal próbuje wcisnąć koleżance swój nieudany zakup. – Oddam ci go za pół ceny.

– Jak zwykle w pierwszej kolejności Alek zajrzał do lodówki – ciągnie swoje Stanisława. – Skrzywił się i wyszedł, a ja się teraz zastanawiam, co on tam zobaczył i dlaczego mu się nie podobało.

– Jemu nigdy się nic nie podobało – komentuje Florentyna.

– Ty akurat wiesz – oburza się Stanisława.

Stoję z boku. Nie odzywam się. Ciekawe, czy one mnie widzą, czy na pewno należę do ich świata? Ale przecież przyprowadziła mnie tu Florentyna, więc chyba tak.

– Może byś go wzięła do siebie chociaż na próbę – Eugenia wciąż gada i myśli o dywanie.

– I po co my go dźwigałyśmy? Żebyś teraz próbowała go komuś wcisnąć za pół ceny? – znów Florentyna.

– A ty po co się wtrącasz? Nikt cię o zdanie nie pytał.

– Właśnie, idź, zajmij się swoimi sprawami, nam daj spokój.

W ten sposób dowiaduję się, że Florentyna nie jest koleżanką Eugenii i Stanisławy i nigdy nią nie była. Tylko czasem pomaga dźwigać dywan.

Okolica.

Jak w ogrodzie z takimi samymi szarymi drzewami. Nie, złe porównanie. Każde drzewo, nawet najbardziej wątłe, piękniejsze od tych budowli przedzielonych grządkami śmietników, aut, chodników. Czy naprawdę kiedykolwiek się to ludziom podobało? Pewnie tak, jeśli tu mieszkają i nikt się nie krzywi. Tylko Floretyna, ale ona chyba z powodu Eugenii i Stanisławy, ich gadania ciągnącego się bez końca, bez morału, bez sensownych treści.

– Jakbym miała umrzeć to tylko w maju – wzdycha Eugenia.

– Nie lepiej zimą? – dziwi się Stanisława.

– Zimą ziemia twarda, ciężko się kopie.

– Ale ty byś przecież nie kopała. W maju za pięknie na śmierć.

– Twój Alek nie umarł w maju? – ciekawi się Eugenia.

– Nie, w marcu. Dostał zawału. Upadł w pokoju przy stole, właśnie obiad podawałam.

– Biedny. Nawet się przed śmiercią nie najadł.

Nie rozumiem dlaczego Florentyna się śmieje. Co zabawnego w śmierci Alka, że nie zdążył zjeść swojego ulubionego kotleta schabowego z ziemniakami i mizerią? Wstydź się Florentyno.

– Ona go nigdy nie kochała – wyjaśnia mi Florentyna. – Żałowała, że wyszła za niego i się nie rozwiodła. Kościół by ją potępił i rodzina.

– A co teraz z jej rodziną?

– Nie wiem – Florentyna wzrusza ramionami. Rodzina Stanisławy nic ją nie obchodzi, ze swoją ma dość kłopotu.

Inni.

Blok czteropiętrowy. Na klatce cztery mieszkania. Na samej górze mieszka jeszcze przeze mnie nieopisany Janek-Janka, z wyglądu i płci fizycznej Janka, z umysłu Janek. Florentyna pokazuje mi jego drzwi na samym końcu.

– Napiszesz o nim.

– Kiedy? – chcę wiedzieć.

– W swoim czasie – Florentyna uśmiecha się zagadkowo i prowadzi mnie dalej, do drugiej klatki, gdzie mieszkają Wiesia i Klementyna. Wiesia umrze na grypę. Klementyna pozna Karola, a jej siostrzenica Weronika zacznie się zmieniać. Czy już wtedy przebiega mi to przez głowę? Może tak, tylko zapatrzona we Florentynę niczego nie zauważam.

– Jak ona to robi, że wygląda tak młodo? – myślę. Gdybym była mężczyzną, pewnie bym się w niej zakochała.

– Pamiętaj, musisz mnie wyciągnąć z przeszłości – prosi Florentyna. W tym miejscu i w czasie jeszcze nie rozumiem o co jej chodzi. Później dotrze do mnie, że Florentyna zostanie za karę umieszczona w nielubianej historii, latach siedemdziesiątych XX wieku.

– Postaram się – obiecuję jej.

Na koniec wędrujemy do drzwi, za którymi mieszka Radomiła i jej bliscy: matka, ciotka – siostra matki, babka. Zastanawiam się jak one mieszczą się w małym, dwupokojowym mieszkaniu. Czy nie marzy im się większa powierzchnia?

– Przyzwyczaiły się. Lepsze zło, ale znane, niż dobro, lecz nieznane.

Wychodzimy z bloku. Wiem, że nie zobaczyłam wszystkich swoich bohaterów, jedynie tych najważniejszych, reszta się pojawi w przyszłości.

Tu i teraz.

Ciężko się wraca ze wspomnień do tu i teraz. Laptop na stole czeka jak lew z otwartą paszczą na kolejną porcję dobrego mięsa – konkretnych słów, właściwych wyrazów, ciekawych treści. Układam je sobie w głowie. Intryguje mnie dotąd niepoznana postać Janka-Janki. Kim on-ona jest? O czym myśli? Czym się zajmuje? Jakie czyta książki? Jakie ogląda filmy? Kogo kocha, kogo nienawidzi i dlaczego? Mnóstwo pytań, żadnej odpowiedzi. Jednak czuję, że dotrę do szczegółów tej postaci, że uda mi się spojrzeć na nią z bliska lub z trochę bliższej niż obecna perspektywy. Tu i teraz piszę o wspomnieniu Florentyny, Eugenii, Stanisławy i innych.

P. S. Chcielibyście poczytać o Jance-Janku? Lubicie takich niejednoznacznych, dziwnych bohaterów? I czy choć trochę przybliżyłam Wam swoje pierwsze spotkanie z moimi bohaterkami? Co sądzicie o nowej czcionce, którą napisałam wprowadzenie i zakończenie?

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
3 lipca 2020 12:54

Janek/Janka ciekawe kim jest? Jak się ze sobą czuje? Lubimy dawać nazwy, wstawiać w ramy, schematy. Fajny ten Twój blog, będę zaglądać.

3 lipca 2020 12:39

Janek/Janka, ciekawe kim jest, jak się ze sobą czuje. Tak jak boimy się nieznanego, tak samo boimy się nieokreślonych postaci. Lubimy dawać nazwy, wpychać w ramy, schematy.

12 maja 2020 21:52

Świetne są te postaci Aniu i pełen szacun za utrzymywanie ich przy literackim życiu w tak ciekawy sposób 🙂
Ja także plątam się po meandrach przeszłości, może czasem nawet za często … Ale staram się też cieszyć teraźniejszością bo i ona stanie się takimi wspomnieniami ehh …

Gratiana
10 maja 2020 10:09

Przeczytałam – i znalazłam odpowiedź chyba na swoje nie sprecyzowane parę dni temu pytanie. Odwiedź w sedno problemu. Co słyszymy, co myślimy o tym, co myślą inni. Kim chcemy być dla innych, a kim jesteśmy. Dobrą obserwatorką życia jesteś. Dostrzec, że chcemy żyć teraźniejszością i przyszłością, a nie tkwić w okowach historii i wspomnień. Gdy znajdziemy się w punkcie życia historią i tym co było, to tak naprawdę przestajemy żyć. Stajemy się tylko samym wspomnieniem. Brrr. Bez względu na to, jakie to wspomnienia. Pozdrawiam niedzielnym porankiem i dobrego dnia Aniu 🙂

8 maja 2020 08:27

Napisz o Janku. Lubię poznawać postacie z Twoich opowieści. Font czytelny, mnie się podoba.

Karolina
7 maja 2020 21:21

Czekam na historię Janka

11
0
Would love your thoughts, please comment.x