Narrator krzywi się na widok tytułu. O czym to ma być i po co? Dlaczego takie, nie inne? To tylko niektóre pytania Narratora. W odpowiedzi pokazuję obrazy Catrin Welz-Stein. Nie sposób wobec nich przejść obojętnie, więc czemu by nie napisać czegoś o przedstawionych na nich kobietach?

Dotknięta
Oboje z Narratorem zastanawiamy się, czy oczy na jej ciele to znak wszech widzenia, czy też objaw choroby, na którą Klaudia cierpi od dzieciństwa. Narrator twierdzi, że Klaudia widzi wszystko i wszędzie i stąd te oczy. Ja z kolei uważam, że oczy innych dotykają Klaudię. Tak mocno i wyraźnie, że aż ją coś zatyka w gardle, jakby połknęła duży kawał plastiku.
– Dlaczego plastiku? – ciekawi się Narrator.
– Bo tak się jej wydaje – odpowiadam.
– Od dawna tak cierpi?
– Od dziecka. Najpierw męczyli ją ludzie, potem głosy, wreszcie jedzenie.
– A ja myślę – wyraża swoje zdumienie Narrator – że ona jednak jest wszech widząca. Niby śpi, ale wciąż patrzy.
– Na nas?
– Teraz tak.
– Czy wiesz, że tytuł obrazu brzmi Dziewięć mieczy i nawiązuje do jednej z kart tarota?
Narrator nie wie. Ja też bym nie wiedziała, gdybym nie zobaczyła tytułu. Moim zdaniem tytuł potwierdza moje skojarzenie z dotknięciem przez cudze oczy. Karta ta podobno symbolizuje zamartwianie się, depresję i przytłoczenie myślami.
– Chcesz, żebym napisał do tego jakąś historię? – pyta Narrator.
– Jeśli możesz? – proszę błagalnym wzrokiem.
– Może i mogę, ale mi się nie chce.
I tyle w temacie dotkniętej, która nawet we śnie czuje na sobie wzrok innych ludzi. Spróbujcie takiej powiedzieć, że ludzie o niej mówią, a zobaczycie jak szybko spróbuje odebrać sobie życie. Już o tym myśli. Wasze słowa doleją tylko oliwy do ognia rozpalonego w jej głowie.

Bogata
Tym razem sugeruję się tytułem obrazu. Tytuł brzmi Dziewięć Pentakli.
– Znowu dziewięć – zauważa Narrator.
– Może to jakaś magiczna liczba?
– Dla numerologów wszystkie liczby magiczne. Co to są pentakle?
– Płaskie, przeważnie okrągłe przedmioty wykorzystywane do praktyk magicznych – podaję definicję z Wikipedii.
– Ale skupmy się na kobiecie, dobrze? – proszę.
– Taka sobie – Narrator odwraca głowę.
– Dotknięta bardziej ci się podobała?
– Była ciekawsza. Ta tutaj to jakby Kriszna w przebraniu.
– Słuszne skojarzenie, bo to chyba Królowa i koniecznie przez duże K. Wersja Ewy, która nigdy nie uległa pokusie albo owszem, jabłko zabrała, węża zabiła i nie dała się wygonić z raju.
– Gdzie się podział Adam? Czy jego też zjadła? – śmieje się Narrator, który nadal nie chce patrzeć na kobietę i jej pentakle – i co z tym ptakiem?
– Co ma być? Lubi ją i do niej przylatuje.
– Czy możemy już skończyć temat tej kobiety?
Nie wiem, dlaczego obraz wzbudza taką niechęć w Narratorze. Czyżby nie podobało mu się zadowolenie malującej się na kobiecej twarzy?
– Powiem ci – wyznaje Narrator – ona mi przypomina te wszystkie obrazki, które wisiały u mojej ciotki na ścianie. Kicze z cenną myślą w środku.
– Hm, przejdźmy do następnej kobiety.

Smutna czy zamyślona
– Jeszcze jedna – burczy pod nosem Narrator.
– Ta też ci się nie podoba?
– Wygląda jak kobieta, która lubi deszcz, ale nie do końca.
– Ale to nie deszcz. To są słowa.
– Deszcz słów. Ona je chciała. Jednak, gdy się pojawiły, wolała się schować.
– Bo nie takie, jak chciała.
– Dla niej zawsze są nie takie.
Przyglądam się z bliska i daleka i próbuję zgadnąć nastrój kobiety. Czy jest smutna, czy tylko zamyślona. Jeśli smutna to z powodu byle jakości słów spadających z nieba. Myśli sobie pewnie, dlaczego gdy już się pojawiają, mają w sobie dziury i do niczego nie pasują. Lepiej schować się pod parasolem, niż poczuć na sobie paskudne słowa. Rozumiem kobietę. Mnie też brakuje słów porządnych, ładnie ubranych, niezużytych, niewymęczonych, wciąż powtarzanych.
– Nudzisz. Idę sobie – Narrator podnosi się z krzesła, na którym siedział i pił przygotowaną dla niego mocną, czarną kawę.
– Jak to? – krzyczę. – Myślałam, że omówimy więcej obrazów.
– Znasz to, kogut myślał o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli?
Koniec. Nie zatrzymam Narratora. Nie potrafię go zatrzymać. Może innym razem porozmawiamy o obrazach?
Tak czasami myślę sobie, że kobieta to tylko człowiek i aż człowiek. Przejmujący ten pierwszy obraz. No cóż świat ludzki lubi oceniać, lubi rozmawiać o innych. Jednak podobno to całkiem normalne zjawisko. Czy kobieta wiecznie jest oceniana? Każdy jest wiecznie oceniany, czy ma tego świadomość, czy nie ma jej. Z tymi słowami co jak deszcz padają też coś jest. Faktycznie padają jak deszcz na człowieka. Bogactwo jest chyba dobrem. Na różne sposoby możemy być bogaci. Dobre teksty <3
Ciekawa analiza obrazów. Kobieta, która chowa się przed ludzkim wzrokiem, bo ludzie ciągle ją oceniają, obgadują. Kobiety starają się dopasować do standardów, wymogów, zasad panujących w społeczeństwie. Na bycie inną może sobie pozwolić tylko bogata albo buntowniczka. Jednak zamiast buntowniczki jest kobieta pod parasolem, chroniąca się od spadających na nią słów.