Powidoki nicości

Powidoki nicości

Za górami, za lasami, za granicą życia i śmierci w miejscu zwanym Sensbezsens żyją sobie anioły, które ani trochę nie przypominają aniołów. W dodatku wciąż wypatrują dróg prowadzących do innych światów. Poza tym nie robią nic szczególnego. Są trochę nijakie, chociaż z drugiej strony… Nie, Narrator twierdzi, że one nie mają drugiej strony i cała związana z nimi historia jest nudna.

Autor obrazu: Catrin Welz-Stein

Iwona

Znów we śnie leży na łące. Wokół rosną maki, słychać śpiew ptaków, wieje łagodny ciepły wiatr. Jednym słowem sielanka. Iwona czuje się lekka, jakby ktoś zdjął z niej worek z kamieniami, jakby ktoś otworzył klatkę, w której dotąd była zamknięta. Chwila wydaje się trwać wiecznie. W każdym razie trwa, dopóki do snu nie zaczynają się wdzierać ostre kanciaste dźwięki szpitalnej rzeczywistości.

– Obudź się, zobacz tam nad mostem – ciągnie Iwonę za rękaw piżamy Zosia, ta która zajmuje łóżko przy oknie i ma urojenia związane z jedzeniem.

– E, nic takiego to tylko mgła – odzywa się Agnieszka, która po nowym leku przestała widzieć duchy, ale za to zaczęła się objadać.

– Powidoki nicości – stwierdza Ola, która już nie słyszy głosów i niedługo wyjdzie do domu.

– Co takiego? Dopiero teraz Iwona zrywa się z łóżka, podbiega do okna i patrzy. Nad mostem unosi się dziwna mgła. Dlaczego dziwna? Iwona nie wie, ale czuje, że mgła nie pasuje do reszty krajobrazu. Im dłużej się w nią wpatruje, tym bardziej chce ją poznać z bliska. Może to właśnie jest wyjście z Sensbezsensu?

Marcin

W całym swoim sześćdziesięcioletnim życiu nie widział czegoś takiego. Mgła unosząca się jedynie nad małym kawałkiem przestrzeni. Znak, żeby wreszcie przestać udawać, że pasuje do tego miejsca i szybko się stąd wynieść. Przejście się otworzyło. Marcin zarzuca na ramię wyblakły ze starości plecak i idzie w stronę mostu. Im bliżej, tym większą czuje ulgę, jakby ktoś wreszcie zabrał z jego głowy wszystkie niepotrzebne myśli. Niestety, inni ludzie chyba też to poczuli. Przy moście zebrał się już tłum. Krzyczą, popychają się, jakby za mostem czekała na nich nagroda, ale tylko dla tych, którzy przejdą pierwsi.

– Nie przejdę – Marcin mówi sam do siebie.

– Nie trać nadziei. Zaraz przyniosą lustro – odzywa się obok nieznajomy w czerwonej kurtce.

– Lustro? Jakie lustro? Marcin nie musi długo czekać na odpowiedź. Lustro przywożą strażacy. To wielka okrągła tafla w drewnianych ramach z podpórką. Strażacy stawiają ją naprzeciwko mostu.

– Teraz nicość odbije się od lustra i zniknie. Cofnie się tam, gdzie jej miejsce – wyjaśnia nieznajomy.

Marcin nie wie, co powiedzieć, gdy mgła się rozprasza, pokazując zwykłe bezchmurne niebo. Tłum się rozchodzi.

– I już, droga wolna. Idziesz? – zachęca go właściciel czerwonej kurtki.

Po krótkiej chwili wahania Marcin i nieznany mu facet wkraczają na most.

Iwona

Ciotka Piwonia pojawiła się tuż po tym, jak dziwna mgła zniknęła. Dziewczyny wyszły z sali na terapię zajęciową, a Iwona poczuła w sobie kolejny kamień gdzieś w okolicy serca. Właśnie wtedy do sali wkroczyła ciotka.

– Zbieraj się, idziemy – rozkazała.

– Gdzie idziemy? – zdziwiła się Iwona, której dotąd nikt nie pozwalał wychodzić poza teren szpitala.

– Na spacer.

– Ale przecież…

– Nie gadaj, tylko się ubieraj.

Ubrała się. Wyszły. Dopiero na zewnątrz, ciotka wyjaśniła, że idą na most, ale po co nie powiedziała. W ogóle nie chciała mówić. Jakby liczył się tylko most, nie słowa wyjaśnienia.

– Przechodzimy na drugą stronę – odezwała się wreszcie przed samym mostem.

– Gdzie przechodzimy, ciociu? – chciała wiedzieć Iwona.

– Zobaczysz. Ty i ja będziemy wolne.

Powidoki nicości

Gdzieś tam za mostem nicość oddychała swoim życiem, ale… Tu Narrator się zatrzymał. Czy na pewno nicość oddychała i czy to nicość odbiła się od jego oka, tworząc dziwne powidoki? Czy z nicości mogą powstać powidoki? Czy coś może powstać z nicości? Zniechęcony brakiem odpowiedzi, Narrator wyłączył laptopa.

P. S. Tymczasem dziwne anioły bez skrzydeł szły dalej przez most do nicości. Czy tam dotarły, czy nie dotarły? Czy warto pisać ciąg dalszy?

Część poprzednia: Anioły w Sensbezsensie.

Autorem obrazu w tle jest Marcel Caram.

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Gratiana
4 kwietnia 2023 12:26

Tyle jeszcze do odkrycia. Nicość też do tego się zalicza. Powstało słowo wymyślone przez ludzi określające coś co jest nie znane i powstało do tego pytanie – czy istnieje nicość, czy istnieje nic? Dla człowieka chyba nie istnieje. Wszak ciągle otoczony światem. Hmm. Ciekawy temat do rozważań. Z drugiej strony, czy warto swój czas marnować na badanie nicości, słowa wymyślonego przez człowieka nieznającego nieznanego i tego co jest za jego strefą pojmowania, wiedzy, widzenia, słyszenia itd. Serdeczności i pięknej wiosny Aniu 🙂

2
0
Would love your thoughts, please comment.x