Narrator patrzy na tytuł i się krzywi. Takie sobie, mówi po dłuższej chwili ciężkiego milczenia. Tobie nigdy się nie podobają moje tytuły, zauważam. Bo są takie jednoznaczne, nic się za nimi nie kryje. Ale czy krajobraz może być jednoznaczny? Może, czy nie może?
Zabawka
– I jak – pytam Narratora – czy ten krajobraz wydaje ci się jednoznaczny?
– A to jest krajobraz?
Narrator siedzi i pije kawę, którą specjalnie dla niego kupiłam, żeby zaczął myśleć i wreszcie stworzył jakąś fajną historię. Jednak po jego minie widzę, że na razie niczego nie stworzy.
– Krajobraz duszy malarza – wyjaśniam, jakby Narrator potrzebował jakiegoś wyjaśnienia.
– Też wymyśliłaś.
– Nie podoba ci się?
Widzę, że się nie podoba. Nie muszę pytać, ale chcę podtrzymać rozmowę, wyciągnąć z Narratora co się da i jak się da. On tymczasem zamiast na obraz gapi się na ciastka, które położyłam na talerzyku i postawiłam obok kawy. Czekoladowe pierniki w kształcie serca.
– Dla ludzi mieszkających na bąku to jest krajobraz – mówię.
– No, proszę i już masz swoją historię. Po co ja ci jestem potrzebny?
Też się nad tym zastanawiam.
– Myślałam, że sobie pogadamy tak na luzie.
– I gadamy. Dobre te ciastka, gdzie je kupiłaś?
– Myślałam, że pogadamy o obrazie, nie o ciastkach.
– Obraz jaki jest, każdy widzi. Jak dla mnie to wielki statek ufo przeniesiony przez huragan z innej przestrzeni.
Wreszcie Narrator zaczął mówić i może nawet stworzy jakąś historię.
– Ja widzę zabawkę. Skąd się wzięła i dlaczego, nie mam pojęcia. Ciekawe, czy mieszkańcy wiedzą, że żyją na zabawce. Jak sądzisz?
Narrator się nie odzywa. W milczeniu je kolejne ciastko. Na szczęście to już ostatnie. Zje i na pewno zaraz coś powie. Czekam, patrząc na miasto na szczycie zabawki. Czy tam mieszkają ci mądrzy, ci, którzy znają teren poza zabawką?
– Nie łudź się. Narrator skończył i teraz rozgląda się za następnymi ciastkami.
– Wysłali przecież sondy, żeby zbadać przestrzeń kosmiczną – ciągnę dalej temat mieszkańców.
– I co z tego? Sondy się spaliły albo przechwycili je ci, którzy żyją tam na dole.
– A ktoś tam żyje?
– Może tak, może nie. Masz jeszcze jakieś ciastka?
– Nie, mam tylko kawę.
– Kawy już nie chcę. Spać mi się chce po kawie. Narrator ziewa.
– Po ciastkach też ci się chce spać.
– Sama widzisz. Muszę się położyć. Narrator podnosi się z krzesła. Chciałabym, ale nie potrafię go zatrzymać. Teraz żałuję, że poczęstowałam go ciastkami i kawą.
Gdzieś tam na obrazie uczeni tworzą teorie na temat kształtu, koloru i pochodzenia swojej przestrzeni. Jakie? Może, gdy Narrator się wyśpi, to mi coś o tym powie.
Pudełko
Kolejny obraz to jakby część dalsza opowieści o zabawce, huraganie i kosmitach. Pokazuję go Narratorowi, gdy ten wreszcie zjawia się u mnie.
– I jak, wyspałeś się? Coś ci się śniło?
– Tak, że kupiłaś ptasie mleczko.
– Znów czytasz w moich myślach. Jednak zanim ci wyjmę słodycze, spójrz na obraz.
Patrzy, nie ma wyjścia. Musi, jeśli chce jeść.
– Pudełko.
– Tylko tyle?
– Właściciel poszedł na polowanie. To co, dasz ptasie mleczko?
– Za chwilę jak mi powiesz coś więcej.
– Za chwilę to ja sobie pójdę. Narrator odwraca się w stronę szafy, tam skąd przyszedł. On zawsze wychodzi z szafy. Co jest za szafą? Nie wiem. Tylko się domyślam, że świat Narratora, świat, do którego ja autorka nie mam dostępu.
– Dobrze, dobrze. Ulegam i wyjmuję ptasie mleczko. Narrator wraca, siada i je. Odzywa się po chwili.
– Niezłe, a obraz przeładowany. Trochę przypomina ilość filmów na Netflixie. Tyle ich jest, że nie wiesz, co oglądać i w końcu zostawiasz i idziesz na spacer.
– Tak właśnie zrobił ten ktoś, kogo nie widać, a kto tutaj mieszka – dodaję od siebie – człowiek z Zabawki.
– Z zabawki?
– Z poprzedniego obrazu. Rzeczy, które zbierał, przytłoczyły go i wyszedł. Może poszedł szukać prawdy o swoim świecie.
– Widzisz, sama sobie dajesz radę z historiami. Pyszne to ptasie mleczko, a kawę też masz?
Mam. Nalewam Narratorowi do filiżanki i niecierpliwie czekam, aż powie coś więcej o obrazie, lecz on znów tylko je i pije. Patrzę na przedmioty pozostawione przez tajemniczego ktosia. Co by powiedziały, gdyby umiały mówić?
– Może też by chciały pójść na spacer. Narrator lubi czytać w moich myślach.
– Mówiłeś, że on na coś poluje.
– Na wolną przestrzeń, a jak już ją znajdzie to zabije, zawali tymi wszystkimi rzeczami. Poza tym może to nie on, tylko ona.
– Albo ono trzecia płeć wyjęta z umysłów tych, co im się dwie poprzednie nie podobają.
Narrator się śmieje, ale chwilę później zauważa, że ptasie mleczko się skończyło.
– Masz jeszcze? – pokazuje na puste pudełko. Nie mam, więc Narrator wraca do siebie. Nie czeka na następny obraz.
Czas
Ten potwór nazywa siebie Czasem. Mieszka w lesie pod światem Zabawki. Tworzy małe i duże czasy. Rozrzuca je po wszystkich światach.
Historię wymyślam sama. Już nie czekam na Narratora. Czy szkoda mi zjedzonych przez niego słodyczy i wypitej kawy? Trochę tak, ale bardziej słów, które Narrator zabiera ze sobą.
– Wypraszam sobie, ja niczego nie zabieram! Nie wiem, w jaki sposób zła myśl dociera do Narratora i sprawia, że nagle wyskakuje z szafy.
– Jak już jesteś to może coś powiesz o obrazie?
– Nic nie powiem.
– Słowa zabierasz i słów ci brakuje.
– Tobie brakuje, nie mnie. Ja mam ich dużo, nie muszę zabierać, a na obrazie widać biedne tłuste zwierzątko, które chciałoby mieć swoje dzieci, ale nie może, więc przygarnęło sobie zegarki.
– Ciekawa historia, opowiesz?
– Nie. Wciąż zły Narrator wychodzi przez szafę. W pokoju zostaję ja, obraz i czas oraz zegarki.
P, S. I tak popatrzyłam sobie na trzy obrazy. Historie przyczaiły się w kącie. Czy wyskoczą tak jak Narrator z szafy? Czy Narrator wróci, żeby je opowiedzieć?
Autorem obrazu w tle jest Jacek Yerka.
Lubię Twoje rozmowy z Narratorem, są zabawne. Choć z drugiej strony po co Ci Narrator? Sama wymyślasz historie. On tylko je.