To i tamto mogłoby istnieć na terenie Sensbezsensu. Sens zamieszkałby na wyspie, a bezsens na lądzie. Pasują do siebie. Dlaczego? Co sprawiło, że patrzę na ląd i wyspę? Czym jest ląd i czym wyspa? I skąd się wzięły?
Ląd
Tu wszystko poukładał bezsens, o ile bezsens może coś poukładać. Wielkie stare, zniszczone domy, ruiny, ludzie w łachmanach, chaos, brud, bieda, złodzieje, mordercy i tylko raz w roku pojawia się nadzieja na nowe, lepsze życie. Nadzieja dla młodych ludzi. To oni wspinają się na wzgórze, gdzie zostaną poddani selekcji zwanej procesem. Kto przejdzie proces, dostanie się na wyspę, a tam jest lepiej. Gra się zaczyna. Wygrana należy do trzech procent zakwalifikowanych do testów. Czy Pan Kanciasty by przeszedł, a ciotka Dynia, Fanfaron i inni moi bohaterowie? Czy by odpadli i musieli wrócić tam skąd przyszli, do 97 procent ludzkości? Jakby się czuli jako przegrani? Jak się czują mieszkańcy lądu? Czy dostają kolejną szansę?
Wyspa
Tak by wyglądał raj lub elitarna dzielnica Sensbezsensu, a może miejsce za mostem, upragniona nicość? Nie, to ostatnie nie pasuje, bo czy w nicości mogą rosnąć palmy? Czy w nicości ludzie spacerują po plaży i objadają się różnymi przysmakami? Tutaj nikt nie musi ciężko pracować. Tu życie płynie swobodnym nurtem, nie osiada na mieliźnie, nie stoi w poprzek, nie zaciska się pętlą na szyi. Chociaż nie do końca. Nie podobają mi się te latające nad głowami mieszkańców roboty. Nie podobają mi się implanty, które mają wszyscy za uchem oraz przymusowa sterylizacja. Tutaj nie ma małych dzieci. Te sprzed sterylizacji zostawiono na lądzie i dopiero, gdy przejdą selekcję mogą wrócić na wyspę. Kiepsko, prawda?
Cel
Tak nazwali siebie buntownicy, ci, którzy nie zgadzają się z istniejącym porządkiem i chcą zniszczyć proces czyli selekcję, podział na dobrych i złych ludzi. Czy im się to udaje? Narrator mówi, żebym nie opowiadała całego serialu. Tak, to serial, nie Sensbezsens. Szkoda, naprawdę żałuję, że sama tego nie wymyśliłam, że za mostem w Sensbezsensie czeka nicość lub wielka niewiadoma, nie piękna wyspa, nie raj z palmami albo lodowiec dla tych, co lubią zimno.
Ostatnie słowo
– Ostatnie słowa – poprawia mnie Narrator, który siedzi obok.
– Niech ci będzie – zgadzam się. – Dlaczego Los, Magik i Lubisłowa nie przyszli?
– Mnie się pytasz? Skąd ja to mogę wiedzieć? Może nie chcą już z tobą rozmawiać. W głosie Narratora słychać urażoną dumę. Wiadomo, to on jest przecież najważniejszy.
– I jak te słowa mają brzmieć? – pytam go jak wyroczni.
– Ciekawy serial?
– Drugi sezon taki sobie, ale trzeci i czwarty dość dobry. Coś jeszcze?
– Gdzie byś chciała mieszkać, na wyspie, czy na lądzie?
– Chyba na wyspie, a ty?
– U siebie.