Chodzą za mną strony i brzegi. Każdy, każda chce coś mi powiedzieć, przekazać swoją wizję świata, pokazać wady i zalety. Pierwszy, brzeg ze snu w Pogoni za Narratorem, następne, miejsca za studniami oraz strona Sensbezsensu, wreszcie ostatni, aktualny to brzeg wirtualny. Jak się tu znalazłam? Co czułam i co czuję? Czy nadal mi się marzy powrót na dawne miejsce?
Głos.
Pojawia się na środku wirtualnego oceanu w nocnych, nieprzeniknionych głębinach. Szepcze jak wąż do Ewy, lecz ja nie widzę podobieństwa. Czuję jedynie ciekawość. Co się stanie, gdy posłucham głosu? Nad tym, kto kryje się za głosem wcale się nie zastanawiam. Czy Ewa się zastanawiała?
– Nie przesadzasz z porównaniem? – Lubisłowa patrzy mi przez ramię, gdy wystukuję ostatnie pytanie na ekranie laptopa.
– Co by było, jakbyś się nie wtrąciła?
Nie odpowiada. Wzrusza ramionami. Wracam więc do wspomnienia głosu. Głos otula mnie swoim ciepłem i troską.
– Dlaczego – pyta – nie obchodzisz świąt, żadnych dni tego lub tamtego, lecz świętujesz swoje urodziny?
– Dobrze, wiesz, że nie świętuję.
– Ale inni nie wiedzą.
– Jacy inni?
– No, wiesz, znajomi na Facebooku.
Udaję, że nie słyszę, jednak słowa tajemniczego głosu gdzieś we mnie pracują jak drożdże w masie, która za chwilę stanie się chlebem.
Zmiana.
Co sobie myślała Ewa, gdy zrywała jabłko? Wreszcie się dowiem o czymś, czego nie wiem? Co myślał Adam, który też dał się skusić? Co myślał, gdy jego usta dotykały czerwonej skórki jabłka? Co ja myślałam, zanim nacisnęłam magiczny przycisk z napisem – zatwierdź swoją datę urodzenia? Nie pamiętam. To, co stało się chwilę później, wyparło wcześniejsze myśli. Facebook jak strażnik raju wyrzucił mnie poza swój ocean daleko na rzekę zapomnienia.
Druga.
Przystań, do której dotarłam. Na przystani kobieta podobna do mnie. Przedstawia się jako Anna Druga-Stranc. Ładnie, myślę sobie, prawie jak Zygmunt Trzeci Waza albo Mieszko Pierwszy i Mieszko Drugi. Druga staje się moją przepustką do dalszej oświetlonej części miasta. Razem z nią docieram do drzwi, które się przed chwilą zamknęły za mną. Śmieję się, że tak łatwo dało się przechytrzyć fejsbukowego Cerbera. Wracają do mnie znajomi, grupy, strony, wszystko, do czego przez siedem lat siedzenia tutaj, zdążyłam się przywiązać. Publicznie żartuję sobie z tych, którzy kiedyś mnie zablokowali. Wydaje się, że problem został rozwiązany. Jako Druga znów tańczę, śpiewam, po prostu się bawię, bo czy nie po to ten portal został stworzony?
Koniec zabawy.
Dobry czas zawsze kończy się zbyt szybko. Ktoś, coś wyśledziło Drugą, doniosło na nią, sprawiło, że wyrzucono ją z przystani. Pożegnałam Drugą i popłynęłam na drugi brzeg rzeki zapomnienia. To miejsce przygotowałam sobie jakiś czas temu jakbym już wtedy wiedziała, że trzeba będzie opuścić wygodną przestrzeń i ulubioną twarz. Niby ten sam portal, lecz inny, pusty, niegościnny, prawie bezludna wyspa. Wzdycham patrząc z daleka na przystań, którą zostawiłam i jeszcze dalej na ocean, z którego mnie wyrzucono. Ciekawe, czy Ewa wzdychała, a Adam? Kłócili się o to, kto pierwszy dotknął jabłka? Bili się, krzyczeli na siebie, czy raczej przyjęli swój los w milczeniu?
– Znów przesadzasz – strofuje mnie Lubisłowa.
– I tylko tyle masz do powiedzenia?
– Morał być musi.
Jaki morał? Nie ustawiaj sobie absurdalnej daty urodzenia w internetach, które żartów nie znają? Uważaj na to, co mówisz-piszesz publicznie? Uważaj, nie jesteś u siebie, tutaj każdy może zgłosić twój profil? A może, przestań ględzić o nicości, bo ją do siebie przyciągasz? Niekończące się pytania bez odpowiedzi.
Drugi brzeg.
Okazał się cichy i przyjazny. Ci, którzy chcieli, dotarli tu za mną. Puszczam na wodę swoje dawne oczekiwania i wyobrażenia. Uwalniam się od pragnień związanych z posiadaniem wyraźnej twarzy. Czy kiedyś spróbuję wrócić na dawne miejsce ja jako ja? Nie wiem. Wydaje mi się, że nie, ale nie do końca jestem tego pewna. Może się skuszę. Nie, nie skuszę się. Nie warto. Chociaż nigdy nie mów nigdy i zawsze.
Wiesz, tak sobie czytam ten Twój tekst i myślę przez pryzmat własnych doświadczeń, czy zdarzeń. Praktycznie nie ma dnia bym z któregoś nie wyniosła jakiejś lekcji, doświadczenia nowego. Nie zawsze mi się podoba to czego się dowiaduję, lub jestem zmuszona zdarzeniami się wyuczyć. I zastanawiam się co tak naprawdę jest stałego w naszym życiu ludzkim. Niby długim u początku drogi, jednak im bliżej końca, tym czas zaczyna szaleńczo przyśpieszać. Dziwna trochę Twoja sytuacja na FB. I ja jej nie rozumiem. Zresztą Aniu co do mnie im więcej przeżytego za mną czasy i im więcej odrobionych lekcji, tym mniej wiem, tym mniej rozumiem. Uściski dla Ciebie i pięknej wiosny 🌷
Bardzo fajnie to opisałaś a nowe miejsce, mnie przynajmniej bardziej się podoba.
Pomysł na newsletter, aż zazdroszczę, bo nie mam pojęcia jak to się robi no a tworzenie regularne treści to dopiero samodyscyplina, której chyba mi brak. I jak fajnie wyskakuje jako kopertka co się macha.
Podoba mi się tu.