Gdy tworzyłam ten blog, obiecywałam sobie, że nie napiszę żadnego ciągu dalszego, żadnej historii, do której trzeba dopisywać coś jeszcze, żeby miała ręce i nogi. Niestety nie udało się. Za bardzo lubię otwarte zakończenia, które aż proszą się, żeby do nich dodać jeszcze trochę narracji. Widać powinnam uczyć się pisania jasnych, twardych, ostatecznych rozwiązań akcji lub braku akcji. Może kiedyś zapiszę się na kurs pisania takich zdecydowanych końców. Ciekawe jakby się taki kurs nazywał, ale to już inna bajka, odbiegam od tematu, a dziś o Narratorze i drodze, którą wybrał, żeby wrócić do domu. Jaka to droga? Czy Narrator dotarł tam, gdzie chciał dotrzeć? Czy chce mu się o tym opowiadać?
Nie chce mi się.
Ja-narrator gapię się w napisany przed chwilą nagłówek i wiszący nad nim obrazek wybrany przez autorkę. Ładny, myślę sobie. Jednocześnie czuję jak bardzo mi się nie chce pisać. Narratorzy tak jak nauczyciele powinni raz na jakiś czas dostać rok urlopu, rok nicnierobienia, pełnego lenistwa, snów na jawie. Właśnie, sny na jawie. Mój powrót przypomina jeden z takich snów. Nic lub prawie nic nie trzyma się kupy. Naprawdę nie wiem, jak dotarłem do domu. Może Magik mi pomógł, a może tajemnicza postać, która wyprowadziła mnie z toksycznej przestrzeni luster. A może wszystko od początku do końca tylko mi się przyśniło. To ostatnie wydaje mi się najbardziej prawdopodobne.
Biały punkt w czarnej przestrzeni.
Po wyjściu z miejsca pełnego luster, znalazłem się sam z wyborem między Drogą A i Drogą B. Jedna i druga prezentowała się niezwykle atrakcyjnie, więc na żadną nie potrafiłem się zdecydować. Każda mogła prowadzić do domu albo gdzieś do innej jeszcze bardziej tajemniczej niż lustrzana krainy. Zmęczony wybieraniem zamknąłem oczy. Zaraz przed powiekami pojawiła się gęsta ciemność. Doskonała czarna przestrzeń, pomyślałem i wtedy jeden mały punkt stał się jaśniejszy. Powoli robił się biały i coraz większy, aż zmienił się w okno. Już wiedziałem, że to jest moja, trzecia droga.
Trzecia droga.
Za oknem znajdował się zwyczajny pokój bez wyjścia, chyba, że przez balkon. Trzecia droga nie zapowiadała się dobrze. Odwróciłem się, licząc na ucieczkę przez okno, którym tu wszedłem, lecz zamiast okna zobaczyłem ścianę z lustrem. W lustrze odbijała się moja kobieca sylwetka. O, matko, znów zmieniłem płeć w najmniej oczekiwanym momencie. Wpatrzony w lustro nie zauważyłem, że do pokoju wszedł, ale skąd i jak, nagi mężczyzna.
– Wynoś się stąd – rzuciłam w stronę faceta, chociaż go nie znałam i nic mnie obchodził. Tylko jego strój albo raczej brak stroju mi się nie podobał.
Mężczyzna się nie odezwał. Z szuflady wyciągnął różowe, kobiece majtki i wyszedł na balkon. Ubrać się?
Niepewny ciąg dalszy.
Bardzo niepewny. Ja-narrator utknęłam w pokoju, a przecież to miała być moja droga do domu. Zrezygnowany położyłem się na tapczanie przykrytym brązowym kocem w czarną kratę. Nie, wróć, położyłam się, bo teraz nosiłem/nosiłam kobiece, nie męskie ciało. Po raz kolejny zamknęłam oczy, czekając aż coś się pojawi, coś, co mnie stąd wyprowadzi. Nic się nie pojawiło. Nawet ciemność straciła swoją barwę, przekształcając się w nijaką szarość. Chyba w końcu zasnęłam.
Powrót.
Nie pamiętam, co działo się między chwilą w dziwnym pokoju w ciele kobiety, gdy się położyłem/położyłam na tapczanie, a chwilą gdy usiadłem przed laptopem. Czy tak jak Magik, Los i inni bohaterowie wyszedłem z szafy? Czy po prostu się obudziłem? Śniła mi się przestrzeń między lustrami, tajemniczy osobnik, który mnie stamtąd wyprowadził i wskazał dwie drogi powrotu, lecz ja wolałem trzecią przez okno w ciemności? Pytania bez odpowiedzi. Cieszę się, że wróciłem i naprawdę już nic mi się nie chce pisać.
Wow, ale masz wyobraźnię. Podziwiam. No i to napięcie w tekście. Pozdrowienia zostawiam wiosenne 🙂
Chciałabym czasami zobaczyć trzecią drogę. Albo chociaż jedną. Jak widać, nie zawsze te drogi są naturalne. Normalne tez chyba niekoniecznie…
Czuję się trochę jak narrator. Też czasami się przeistaczam z jednej formy w drugą.
Odpoczywaj, Narratorze. Wróć z nowymi historiami 🙂
Narrator się zmęczył, tak myślę. Ciągle wybiera się w przedziwne miejsca, wpada do studni, schodzi po niekończących się schodach. Musi odpocząć od luster i innych stworów. Może uda mu się ustalić kim jest jeżeli tylko znajdzie na to czas.
Lubię tego narratora, choć czasem nie rozumiem jego intencji. Może dla niego płeć jest rodzajem lustra, w którym odbijają się części jego osobowości? Może pytanie o drogę jest pytaniem o tożsamość? W każdym razie życzę Narratorowi i Autorce udanych wakacji. 🙂