Obca w obcym czasie.

Obca w obcym czasie.

Do czego może doprowadzić jeden czarodziejski przedmiot? Do czego już doprowadził? Gdzie znalazła się Florentyna i dlaczego? Czy wreszcie wróci do domu? Co na to Eugenia i Stanisława? Jednym słowem ciąg dalszy Lęków Eugenii.

Autor obrazu: pixabay.

Obca w obcym czasie.

Wolałaby trafić do zwykłego więzienia albo do kolonii na Marsie, jeśli w ogóle taka istnieje. W ostateczności mogliby ją rozstrzelać, posadzić na krześle elektrycznym, uśpić jak chorego psa. Wszystko byłoby lepsze niż to miejsce i ten czas.

Eugenia i Stanisława.

Od godziny krążą między grobami, szukając tego jednego właściwego.

– Byłam pewna, że to tu – złości się Eugenia, której zwykle wydaje się, że wie więcej i lepiej.

– Wiesia nie chce, żebyśmy ją odwiedzały – wzdycha Stanisława.

– E, tam, gadasz – Eugenia wzrusza ramionami.

– Może dajmy sobie spokój.
Stanisława myśli o czekającej w domu herbacie, czekoladowych piernikach. Już by chciała usiąść, chrupać słodycze, obejrzeć ciekawy film w telewizji. Jednak Eugenia nie zamierza rezygnować z poszukiwań jeszcze nie teraz.
– Może zapytamy jej syna?

– Widzisz tu jej syna? – Eugenia rozgląda się tak na wszelki wypadek, gdyby syn krył się za drzewem lub szedł alejką naprzeciwko, a ona jedna go nie zauważyła.

– Nie, ale…

– Jakie ale – oburza się Eugenia. – Myślisz, że on tylko czeka, żeby nam powiedzieć, gdzie matkę pochował, przecież nawet o pogrzebie nie powiedział. Stanisława wzdycha. Widzi jak herbata i ciastka oddalają się coraz bardziej.

Florentyna.

– Dupek jeden – burczy Florentyna, rozglądając się po zaśnieżonej, oblodzonej okolicy.  Złość na faceta, który wsadził ją w to obce miejsce i czas, nie pomaga. Florentyna nadal nie rozpoznaje krajobrazu. Szare wieżowce jeden przy drugim jakby znalazła się na betonowej pustyni. Co robić? Gdzie iść? Jak się stąd wydostać?
– Chyba wiem jak – postać w czarnej pelerynie materializuje się obok tak nagle, że Florentyna aż podskakuje i prawie się w swoim podskoku przewraca. Na szczęście nieznajoma podaje jej rękę.

– Chodź. Muszę ci coś pokazać.

Idą. Florentyna nie do końca pewna, czy dobrze robi, bo co jeśli kobieta okaże się potworem, duchem, zmorą lub jednym z tych, którzy ją Florentynę wrzucili w ten czas i w to miejsce. Będzie niedobrze. Już jest nieciekawie. Pokonują drogę między wieżowcami i docierają do placu budowy. Przez dużą dziurę w siatce przechodzą na drugą stronę pełną wykopów, zastygłego w mrozie błota i śniegu. Tutaj znajduje się owo coś, do czego ciągnie Florentynę babka w pelerynie. Owo coś to rów w ziemi, do którego schodzą.

Eugenia i Stanisława.

– To musi być gdzieś tutaj – powtarza Eugenia po raz kolejny skręcając w tę samą alejkę. I znów szybko okazuje się, że to nie tutaj. Stanisława nie ma już siły komentować. Eugenia przecież nie posłucha

.- Ciekawe dlaczego ona w ogóle poszła na to szczepienie? – zmienia temat Eugenia jakby od odpowiedzi zależało znalezienie miejsca pochówku ich sąsiadki Wiesi.

– Myślisz, że to od tego?

– Wszystko możliwe. Mówią, że te szczepienia na grypę nie są dobre.

– A ja myślę, że lekarz źle ją zbadał, zaszczepili chorą i tak się stało. Ciekawe, czy Florentyna jeszcze żyje? Stanisława sama nie wie, po co wspomniała o wciąż zaginionej sąsiadce. I nie wiadomo dlaczego zaraz poczuła zimny wiatr na nogach. Może to duch Florentyny gdzieś obok.

– Ech, nie ma to nie ma – złości się Eugenia. – Wracajmy do domu. Czyżby ona też coś poczuła?

Florentyna.

– Jak u Kinga – myśli Florentyna. – Tylko rów za mały i nic strasznego się nie dzieje. 
Ziemia się pod nimi nie otwiera. Nie spadają w nieznaną, głęboką przepaść. Peleryniara, jak Floretyna nazywa swoją towarzyszkę, kręci się w kółko jakby czegoś szukała.
– Przecież tu był jeszcze dziś rano.

– Co? – Florentyna wreszcie zdobywa się na odwagę, żeby zapytać.- Tunel czasoprzestrzenny. Chciałam nim uciec, ale Zela mi powiedziała, żebym wróciła po ciebie.

– Jaka Zela?
Pytanie pozostaje bez odpowiedzi, bo nagle okolica wybucha wyjącym sygnałem karetki pogotowia, milicji lub czegokolwiek innego co, Florentyna czuje, jedzie po nią i tajemniczą kobietę.

P. S. Bohaterki uciekają, więc i ja się oddalam. Ciąg dalszy nastąpi za dwa tygodnie. Część poprzednia: Dawno, dawno temu.

Autorem obrazu w tle jest Inge Look.

 

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
27 lutego 2022 13:45

Podobno ludziom często się śni, że szukają jakiegoś grobu. A moja mama i babcia mówiły, że jak się jakiegoś grobu nie może znaleźć, to zły omen. Tak mnie w dzieciństwie wystraszyły, że potem zawsze bałam się szukać grobu na cmentarzu. Takie niby proste historie, a trochę zawsze makabryczne. Dobrze, że osłodziłaś to piernikami w czekoladzie 🙂

Gratiana
26 lutego 2022 19:42

W poszukiwaniu odpowiedzi pokonujemy bariery i własny strach. Czy ciągle trzeba pytać? I mieć przeświadczenie, że koniecznie trzeba znać przyczynę. Lub koniecznie trzeba wykazać się wiarą i nie zapomnieć o nadziei. Namieszał nam w głowach ostatni czas. ładnie budujesz napięcie. Moc uścisków i pozdrowienia zostawiam <3

4
0
Would love your thoughts, please comment.x