Narrator patrzy na tytuł ze zdziwieniem. Jaki korytarz? Dlaczego numer cztery? Co tam się dzieje i co się jeszcze wydarzy. Tymczasem bohaterki nie ustają w poszukiwaniach swojej siostry i przybranej siostrzenicy.

Wcześniej.
Narrator się krzywi.
– Co, zaczynamy od przypomnienia starych odcinków?!
– A czemu nie? – pytam. – Poza tym to takie krótkie przypomnienie.
– Jak w serialach?
– Nie, bo nie tworzymy serialu.
– E, jak sobie chcesz – zgadza się w końcu.
Tak, więc do rzeczy. Cztery siostry Wiesława, Aldona, Pelagia i Leokadia żyły sobie spokojnie w jednym z betonowych bloków zbudowanych w czasach PRL-u. Potem zniknęła Aldona, a trochę później przyszywana siostrzenica Genowefa. Wiesława, Pelagia i Leokadia wyruszyły na poszukiwania i znalazły się w studni, gdzie stanęły przed czterema korytarzami. Z jednego o nazwie ludzie zegara zostały wyrzucone. Trzy inne wciąż na nie czekają.
Wybór.
– A nie mówiłam – stwierdza Wiesława, której od początku nie podobała się cała ta wyprawa w głąb studni.
– A ja ci powiedziałam, żebyś za nami nie szła. Pelagia czuje w sobie ogromną ochotę, żeby uderzyć siostrę.
– Dobrze ci radzę, posłuchaj Pelagii – wtrąca się Leokadia. Tak, ona zawsze wszystkim dobrze radzi i naprawdę szkoda, że nikt jej nie słucha. Teraz też jej słowa na nikim nie robią wrażenia. Pelagia kieruje się w stronę korytarza bez nazwy. Wiesława idzie za nią, choć powinna pójść w stronę wyjścia. Czy będzie pamiętała, że sama dokonała wyboru?
Korytarz numer cztery.
Idą w milczeniu. Po raz pierwszy od dłuższego czasu żadna z nich nie ma nic do powiedzenia. Nawet wymalowanej na ścianie cyfry cztery nie komentują, ani słabszego niż w poprzednim korytarzu oświetlenia. Ktoś zwyczajnie nie wkręcił właściwej żarówki, ale kto w studni wymienia żarówki? Ta myśl przemknęła przez głowę Wiesławie, lecz na wszelki wypadek nie wyraziła jej na głos. Poczeka spokojnie na rozwój wydarzeń. Kto lub co je tutaj zaatakuje? Chyba zmęczenie. Już teraz czuje odciski na stopach. Słaba kondycja. Za dużo siedzi w domu, ale gdzie iść jak w okolicy same sklepy i bloki. Jak wrócą, jeśli wrócą, zacznie spacerować, nieważne jaka okolica. Ciche westchnienie Wiesławy miesza się z westchnieniami Leokadii i Pelagii. One też chciałyby już odpocząć. Przydałaby się jakaś ławka, krzesło, nawet mały taboret. Jednak korytarz jest pusty, monotonny, bezbarwny. Wreszcie znużona marszem Pelagia przystaje, kuca, siada na podłodze i zanim Pelagia lub Wiesława zdążą zapytać, co się stało, zasypia.
– Coś takiego – dziwi się Wiesława. – Całe życie męczyła się z bezsennością, a teraz tak po prostu sobie zasnęła.
– I ja czuję się senna. Leokadia pada obok Pelagii jak zepsuta zabawka.
– Co do licha? Wiesława zostaje sama z tym i innymi pytaniami.
Sen czy wizja?
– Wracajcie do domu. Wasza wyprawa nie ma sensu. Nad Wiesławą pochyla się nieznajoma w niebieskim płaszczu przeciwdeszczowym i zielonych kaloszach.
– Chciałam, ale one się uparły – tłumaczy się Wiesława, pokazując swoje śpiące siostry.
– Korytarz je odrzucił. Ty jeśli chcesz, możesz iść dalej.
– Przecież mówiłaś, żebyśmy wróciły.
– Tak, byłoby dla was najlepiej. Jednak jeśli bardzo ci zależy, przejdziesz.
– Przejdę? Przez co? Gdzie?
– Chodź, pokażę ci. Kobieta idzie w głąb korytarza. Wiesława idzie za nią.
– To nie dzieje się naprawdę – myśli Wiesława. – Zasnęłam tak jak Leokadia i Pelagia, bo jak inaczej wyjaśnić pojawienie się tej babki w płaszczu. A może mam jedną z proroczych wizji. Tak, czy inaczej obudzę się i opowiem o wszystkim Leokadii i Pelagii.
Słup.
Korytarz kończy się okrągłą salą z okrągłym słupem podobnym do tych jakie często widuje się w mieście, słupów wysokiego napięcia. Brakuje tylko napisu, uwaga nie dotykać, urządzenie elektryczne. Na widok słupa Wiesława się cofa.
– Nie bój się – odzywa się nieznajoma – nie zrobi ci krzywdy. Dotkniesz i przeniesiesz się do swojej siostry. – Skąd wiesz, że szukam swojej siostry? – chce zapytać Wiesława, lecz coś sprawia, że nie może wydobyć z siebie ani jednego słowa.
Nieznajoma popycha Wiesławę w stronę słupa.
– Dotknij. Przejście nie będzie na ciebie wiecznie czekać.
Wiesława nie potrafi oprzeć się zawartej w głosie sugestii. Wyciąga rękę, dotyka szarej, zimnej powierzchni słupa i znika. Nieznajoma się śmieje. Tymczasem Pelagia i Leokadia śpią dalej.
P. S. Ciekawi jesteście reakcji Pelagii i Leokadii na zniknięcie kolejnej siostry? I dokąd przeniosła się Wiesława? Ciąg dalszy nastąpi, czy gdzieś się schowa? Jak myślicie? Autorem obrazu w tle jest Tom Barnes.
Poprzednie części: Ciotki, Tajemnice studni.
Ciekawe gdzie się znalazła bohaterka. I co dalej. Jak to wszystko się skończy? Trzymasz w napięciu. Przyjdzie mi jeszcze poczekać na zakończenie. Albo autor nie dokończy zaczętej powieści i sam czytelnik już dalej będzie musiał sobie dokończyć tą powieść. Chyba już czwarty rok czytam o losach bohaterek i ciągle mnie zaskakuje. Aniu serdeczności <3