Przestrzeń między lustrami.

Przestrzeń między lustrami.

Wyobraź sobie wielkie puste miejsce, trochę podobne do nicości, ale tylko trochę, bo wokół rosną lustra. Tak, lustra, nie drzewa. Co znajduje się pomiędzy lustrami? Czy ktoś tu żyje? Czy czas płynie? I co się odbija na gładkiej powierzchni? Coś czy pustka?

Autor obrazu: Kasia Derwińska.

Ja-narrator.

Siedzi na brzegu rzeki i spogląda na rozciągający się przed nim świat luster. W pogotowiu trzyma długopis i notes. Zacznie pisać, gdy coś ciekawego się pojawi, gdy w ogóle coś się pojawi. Na razie nic się nie pojawia. Lustra w milczeniu patrzą na siebie i na obcego przybysza. O czym myślą? Czy myślą?

Ja-narrator na pewno myśli, głównie o autorce, która znów go wysłała do nieznanego, kto wie, czy nie groźnego miejsca. Dlaczego jego, nie Magika lub Los. Oni dwaj lepiej by się nadawali do wyprawy w przestrzeń między lustrzaną. Tyle, że niczego by nie zapisali, a Ja-narrator nie potrafi żyć bez zapisywania. Wszędzie chodzi z notesem i z czymś do pisania. Tu i teraz trzyma w ręku czerwony długopis marki pelikan, gruby zeszyt w kratkę oraz niebieski parasol, którym chroni się przed deszczem. Pada, ale niezbyt mocno, da się wytrzymać, chociaż siedzenie na mokrej trawie może skończyć się przeziębieniem, stanem zakazanym w obecnych, dziwnych czasach. Tak, te czasy też wyciskają piętno na Ja-narratorze i wiele mógłby o nich napisać, lecz przede wszystkim musi skupić się na lustrach, tym, co wokół nich i między nimi się dzieje.

Melodia.

Zaczyna się nagle. Przywołuje Ja-narratora do siebie. Jest jak balsam na skołatane serce. Prosi Ja-narratora, żeby podszedł bliżej, poznał dobre lustra, zagłębił się w przestrzeń pomiędzy nimi i Ja-narrator idzie. Chwilę potem dociera do niego, że melodia to pułapka na takich jak on niechcianych gości. Lustra sprawiają, że ciało znika, chociaż nie całkiem. Tu kawałek nogi, tam ręki, trochę dalej tułów i głowa. Fragmenty odbijają się od gładkich powierzchni w dowolny sposób. Gorzej, wydaje się, że nie istnieją poza nimi.

– Ciebie też złapały – odzywa się obok cień jakiegoś mężczyzny.

– I co teraz? – pyta Ja-narrator.

– Nic, trzeba czekać, aż przyjdzie Pan Luster i nas uwolni.

Pan Luster.

Pan Luster nie przychodzi. Widać nie interesują go zdobycze zwierciadeł albo jest bardzo zajęty. Ja-narrator czekając na niego, poznaje inne schwytane istoty. Są wśród nich nawet przybysze z odległych planet. Znaleźli się tu jakby przypadkiem. Zmierzali przecież w całkiem innym kierunku i nie lustra chcieli spotkać, lecz zwyczajnych mieszkańców Ziemi. Niestety to lustra pojawiły się pierwsze, zaśpiewały, przyciągnęły do siebie. Stało się. Mleko się wylało jakby powiedział Los, gdyby znalazł się w tej przestrzeni.

– Ciekawe, co by powiedział Magik – myśli Ja-narrator. – Czy umiałby ich stąd wyciągnąć?

– Pan Luster jest pięknym Panem. Przyjdzie jak go zawołamy – odzywa się jedna z kobiet.

– Nie przyjdzie. Sami musimy rozbić lustra – odpowiada inna.

Mężczyźni się nie odzywają. Siedzą cicho i myślą. Może coś wymyślą.

Przestrzeń między lustrami.

Mimo strachu Ja-narrator nie chce zawieść autorki. Obserwuje przestrzeń między lustrami. Widzi unoszące się w powietrzu małe białe kółka. Coś mu mówi, że to informacje, którymi dzielą się lustra. Ciekawe, o czym z sobą rozmawiają? Śmieją się ze swoich zdobyczy? Czy można się z nimi dogadać? Ja-narrator zapisuje wszystkie pytania i czeka na odpowiedzi.

Nagle między lustrami materializuje się wysoka postać w czarnym płaszczu i kapeluszu. Czy to Pan Luster, bo jego ciało nie znika? A może ktoś odporny na magię zwierciadeł? Nie wiadomo, dlaczego kieruje się wprost na Ja-narratora.

– Chodź ze mną, jeśli chcesz wyjść z tego miejsca.

Ja-narrator idzie, choć wie, że obcym nie powinno się ufać.

Droga A i Droga B.

Czarny facet, jak nazywa w myślach tajemniczą postać Ja-narrator, idzie szybkim, zdecydowanym krokiem. Narrator musi biec, żeby nie zniknął mu w tłumie cieni i luster. Gdzie on się tak spieszy, po co, do kogo? Czy na pewno warto iść za nim? Odpowiedź pojawia się za następnym lustrem. Dwie drogi jak dwie zmarszczki na twarzy świata albo fałdy na białym obrusie.

– Tutaj ciebie zostawię – oznajmia nieznajomy.

– Jak to? – dziwi się Ja-narrator.

– Sam musisz wybrać, którą iść ścieżką. Ja tego nie mogę zrobić za ciebie.

Czarny odwraca się i odchodzi.

– Zaraz, zaraz, poczekaj – krzyczy za nim Narrator, lecz on – tajemniczy facet nie reaguje.

Po długiej chwili pełnej przerażenia Ja-narrator nazywa dwie ścieżki Drogą A i Drogą B. Droga A, ta po lewej stronie Ja-narratora kusi zapachem kwitnącego bzu i widocznym w oddali lasem. Droga B. przyciąga pluskiem płynącego obok strumienia i świecącymi w słońcu fioletowymi kamieniami bardzo podobnymi do ametystów. Jedna i druga wydaje się atrakcyjna, ale którą trzeba iść, żeby wrócić do domu? Która prowadzi do jasnego, szczęśliwego zakończenia, takiego jakie lubi Ja-narrator, autorka i czytelnicy? Ja-narrator nie wie i nie potrafi podjąć żadnej decyzji.

P. S. Na razie nie wiem, co dalej z Narratorem.

A Wy potraficie podejmować decyzje?

Autor obrazu w tle: Mark Kostabi.

5 1 vote
Ocena
Subscribe
Powiadom o
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
20 lipca 2022 13:32

Uważam, że jest to bardzo ciekawy i pouczający artykuł. Podoba mi się, jak napisałeś o koncepcji czasu i przestrzeni. Dzięki!

oko
12 maja 2021 06:40

ciekawy zabieg, żeby prowadzić narrację w czasie teraźniejszym.
a z tym tłuczeniem luster, to lepiej uważać, bo rozbite na kawałki lustro staje się dziesiątkiem niezależnych luster. intrygujące jest, że tafla pokazuje całość, a po rozbiciu na kawałki, każdy z nich również pokazuje całość, a nie widziany wcześniej fragment. zupełnie, jakby lustra rozmnażały się przez podział.

8 maja 2021 06:35

Fascynujący ten świat! Przypomina gabinet luster w wesołym miasteczku. Z podejmowaniem decyzji u mnie od jakiegoś czasu jest trudno. Pewnie stałabym na miejscu Narratora u szczytu obu ścieżek do końca świata, bo pójście jedną, oznaczałoby utratę drugiej, a nuż ta druga byłaby właśnie moim przeznaczeniem?
Czy w Twojej opowieści przyjdzie Los lub Magik i powiedzie Narratora tą właściwą drogą?

Gratiana
7 maja 2021 00:29

Świat zazwyczaj mówi, że decyzje trzeba podejmować i w sumie ja je podejmuję. Nieraz dobre, nieraz złe, bo nie widzę przyszłości. Ale i są momenty w moim życiu, kiedy nie podejmuję decyzji i zostawiam to Losowi, Bogu, lub dla Czasu. Zgubić się wśród luster ? Wiesz Aniu, to nawet dość częste zjawisko. Często wybieramy świat iluzji, może dlatego, że nie widzimy prawdy, a tylko piękne złudzenie optyczne. Melodię piękną, która nas przyciąga, jak w tej legendzie o syrenach 🙂 Dobry refleksyjny tekst.

6 maja 2021 23:00

Aniu, jak Cię czytam, zawsze się coś we mnie otworzy. I widzę to, o czym piszesz. To jest moc Twojego pisania.

Zawsze też mam pytań bez liku – czy lustra jak drzewa mają korzenie, czy unoszą się nad ziemią? Czy oddychają i produkują tlen w jakimś przedziwnym procesie fotosyntezy, czy właśnie tego nie robią i same niezdolne do ożywienia własnego świata, muszą pochłaniać kolejne żywe istoty, które kuszą połyskiem i melodią?

Czym są cienie? Czy aliasami własnych osobowości w mrocznej krainie luster? Bytami nie do poznania?

Kim jest Pan Luster – kolejnym Zuckerbergiem, zbawicielem lokalnych medialnych społeczności? Czy może kimś więcej?

Interesujące, ciekawe jak dokończysz tę opowieść.

Olga

6 maja 2021 20:36

Mam problem z decyzyjnością. Zazwyczaj potrzebuję potwierdzenia u kogoś.
Bardzo intryguje ten świat pomiędzy lustrami. Czasami mi się wydaje, że w takim świecie „pomiędzy” żyję na co dzień.

12
0
Would love your thoughts, please comment.x