Szczęście.

Szczęście.

Za górami, za lasami wciąż żyją istoty zwane Graczami. Wielki i groźny Lukrecjusz XIII i jego nadworny filozof Pankracy. Od czasu do czasu zaglądam do nich, żeby zobaczyć o czym rozmawiają. Dziś zajrzałam i zobaczyłam… Co zobaczyłam? Co usłyszałam? Czy warto było zaglądać?

Autor obrazu: Andrzej Gudański.

Pankracy.

Długo kręci się w swoim łóżku, zanim w końcu zasypia, a gdy już zasypia, śni mu się szkoła. Sympatyczna pani w czerwonej sukience w kwiaty rozdaje kartki z bloku rysunkowego formatu A5. Prosi uczniów, żeby narysowali szczęście. Wszyscy z radością pochylają się nad kartkami i tylko on Pankracy nie wie, co mógłby narysować. Jak wygląda jego szczęście? Przez chwilę myśli, że tak jak jego pani nauczycielka. Zawsze uśmiechnięta, w kolorowej sukience, z dużymi niebieskimi oczami ( narrator prosi o wstrzymanie się z erotycznymi skojarzeniami ) i długimi nogami w czerwonych lub czarnych szpilkach. Obok pani mogłyby stać kwiaty w wazonie, a ona sama siedziałaby na kocu na łące. Pankracy już szuka odpowiedniej kredki, gdy nagle nauczycielka się zmienia. Staje się wielkim czerwonym smokiem. Coś jak skrzyżowanie jaszczurki z wilkiem. Łeb wilka, tułów jaszczurki. Smok otwiera paszczę i połyka dzieci, Pankracego też.

Smok.

Na jawie smokiem jest Lukrecjusz. Może to jednak sen, bo czy Lukrecjusz sam by przyszedł po Pankracego, nie wysłałby straży?

– Zbieraj się. Idziemy.

– Co? Dlaczego? – myśli Pankracy. Mówić się nie odważy. Wie, że mogłoby to kosztować jego głowę. Lukrecjusz lubi ścinać głowy, wieszać. Nie pogardzi też porządnymi torturami. Pankracy idzie więc z nim w starej bladoniebieskiej piżamie i w przydeptanych kapciach z żółtymi pomponami. Lukrecjusz prowadzi go jakimś dziwnym długim korytarzem. Czyżby nie szli tak jak zwykle do tajnej sali rozmów? A może tajna sala przestała być tajna i teraz tajna jest jakaś inna? W każdym razie korytarz w bladym świetle niesionej przez Lukrecjusza latarki wygląda złowieszczo i gdy wreszcie się kończy, Pankracy gryzie się w język, żeby nie krzyknąć ze zdziwienia.

Statek kosmiczny.

Stoi na środku wielkiej złotej sali. Pankracemu przypomina się jeden z wielu koszmarów o locie na Ziemię. We śnie straż Lukrecjusza przywiązała go do fotela pilota i zakleiła usta czarną taśmą, żeby nikt nie słyszał jego krzyku. Teraz mógł przeżyć coś podobnego. Lukrecjusz wprowadzi go do środka, naciśnie przycisk startu i ucieknie. Nie, chyba najpierw wprowadzi, zostawi, potem naciśnie, przecież nie będzie wyskakiwał z pędzącego statku. Pankracy uśmiecha się do swojej wizji Lukrecjusza bohatera, który w biegu opuszcza statek.

– Co cię tak bawi? Lukrecjusz rzuca w Pankracego jedno ze swoich zabójczych spojrzeń.

– Nic, sen mi się przypomniał.

– Jaki sen? Poczekaj, opowiesz mi w środku.

A jednak wchodzili na pokład statku.

– Lecimy gdzieś władco kochany? – odważył się spytać Pankracy.

– Nie, to tylko moja duża zabawka. Lubię sobie w niej czasem posiedzieć.

Szczęście.

Wnętrze statku wygląda jak sala zabaw dla dzieci. Kolorowe poduszki, przytulanki, budynki ułożone z klocków lego, model kolejki elektrycznej. Lukrecjusz zajmuje miejsce w wiklinowym fotelu bujanym, zostawiając dla Pankracego kawałek podłogi przykrytej zielonym dywanem i żółtą poduszkę. Pankracy wzdycha. Wcale mu się nie podoba ten kawałek podłogi i poduszka. Wszystko tutaj kojarzy mu się z traumą, jaką przeżył dawno temu w przedszkolu. Wciąż pamięta jak mama lub tata zostawiali go samego wśród obcych dzieciaków, jak płakał i jak dzieciaki śmiały się z niego.

– Nazwałem ten statek Szczęście – chwali się Lukrecjusz. – I o szczęściu dziś porozmawiamy. Czym jest dla ciebie dziś? Czym było kiedyś?

– Gdybym mógł ciebie wystrzelić w kosmos, pewnie stałbym się szczęśliwy – myśli Pankracy, starając się z całej siły, żeby Lukrecjusz nie odczytał tych myśli z jego, Pankracego twarzy.

– Hmm, kiedyś lubiłem się bawić. Wtedy byłem szczęśliwy, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy. Teraz lubię sobie poleżeć.

– Poleżeć?! Nie myśleć nad światem i ważnymi filozoficznymi problemami? Lukrecjusz oburza się tak jakby sam cały dzień spędzał nad sprawami największej wagi i jakby mu się to podobało. Naprawdę każdą wolną chwilę traci w swoim statku na zabawie.

– Może zainteresuje cię kochany władco, co mówią na Ziemi na temat szczęścia? Pankracy kieruje rozmowę na bardziej bezpieczne tory niż rozważanie jego byłego i obecnego pojmowania szczęścia.

– A mówią coś ciekawego? – krzywi się Lukrecjusz, dla którego ludzie stanowią gorszy i głupszy gatunek istot niż gracze.

– Zależy. Taki na przykład Arystoteles przynudza o cnotach. Jego zdaniem one stanowią podstawę szczęścia. Z kolei Epikur uważa, że szczęście pochodzi nie tylko ze świata duchowego, ale też materialnego, a Nietzsche mówi o szczęściu jako idealnym stanie lenistwa.

– Coś takiego. Dla leni lenistwo najlepsze. Jednak dla pracowitych tak jak ja, praca i tylko praca. Lukrecjusz dumnie się pręży. Pankracy z trudem powstrzymuje śmiech. Pełen pychy Lukrecjusz jest bardzo zabawny. Po chwili, gdy chęć śmiechu mija, Pankracy ciągnie dalej temat szczęścia:

– Niektórzy sądzą, że szczęście to brak nieprzyjemnych uczuć, chorób i śmierci. Trzymają się więc kurczowo zdrowia i dobrego samopoczucia. Tymczasem szczęście ucieka, bo nie lubi tkwić w zamkniętych pięściach.

– O ludziach mówisz, bo my gracze, zwłaszcza ja władca niczego nie trzymam i szczęście do mnie zawsze przychodzi, gdy je zawołam. Może pobawimy się kolejką?

Zapada cisza. Słychać jedynie kroki oddalającego się Narratora, który nie chce opisywać zabawy kolejką.

P. S. Czym dla Was jest szczęście? Macie jakąś definicję szczęścia?

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
11 lutego 2021 21:17

Szczęście? Szczęście to taki stan, gdy po doznanym nieszczęściu znów chce się żyć, gdy wszystko staje się dla nas zrozumiałe i normalne, i gdy na wszystko, co sprawia nam satysfakcję i przyjemność, znajdujemy czas…

2
0
Would love your thoughts, please comment.x