Za siódmą studnią.

Za siódmą studnią.

Jeszcze nie poznałam Kantyszy, a już otwiera się przede mną nowe miejsce. Tylko czy naprawdę się otwiera, czy jedynie nieśmiało daje znać o sobie? Czy uda mi się je zobaczyć lepiej niż Kantyszę?

Autor obrazu: Swieta Doroszewa.

Wiadomość.

Wiadomość o nowym świecie przynosi Magik. Wychodzi z szafy, gdy jem zupę pomidorową z kluskami. Na jej widok przez chwilę się krzywi, a potem nagle oznajmia:

– Nawet nie wiesz, co widziałem?

– Co? – średnio jestem ciekawa.

– Świat za siódmą studnią.

– Ładny? Nie przerywam jedzenia.

– Dopiero byś się zdziwiła. Magik się nadyma. Bardziej to czuję niż widzę, bo wzrok nadal skupiam na zupie.

– Czym bym się zdziwiła?

– Tego to ja ci już nie powiem. Jasne, nie powie. Magik nigdy nie mówi, zwłaszcza, gdy chcę, żeby coś powiedział.

– Nawet jak cię poczęstuję zupą? – udaję, że się przymilam. Tyle, że na niego to nie działa. Odwraca się w stronę szafy, z której właśnie wychodzi mój drugi bohater – Narrator.

– Przyszedłeś na obiad?

Nie odpowiada. Odkąd wrócił z Kantyszy, niewiele mówi. Chyba nadal przeżywa swoją nieudaną wyprawę.

– Bardzo dobra zupa. Nie spróbujesz?

– Przestań już z tą zupą. Tam czeka świat, a ty jesz zupę – krzyczy Magik.

– Co? Narrator patrzy z zainteresowaniem na Magika. Czyżby chciał wyruszyć do nowego świata?

– Odkryłem takie miejsce za siódmą studnią – chwali się Magik.

– I co z tego! Nigdzie nie idę.

Teraz to już muszę zatkać sobie uszy takiego wrzasku jeszcze nie słyszałam.

– Jak sobie chcecie – Magik macha ręką i wychodzi z powrotem przez szafę. Co jest za tą szafą, że wszyscy przez nią przechodzą? Kiedy do niej zaglądam, widzę tylko ubrania na wieszakach.

– Siódma studnia – mruczy do siebie Narrator.

Siódma studnia.

Niczym się nie wyróżnia. Stoi na podwórku otoczonym kamienicami. Nikt nie zwraca na nią uwagi. Czasem obok siadają miłośnicy piwa i wódki. Czasem dzieci się bawią. Częściej ludzie przechodzą z wzrokiem wlepionym w swoje myśli. Nie wiedzą, że studnia to droga do innego świata. Czy gdyby wiedzieli, zeszli by na dół szukać lepszej rzeczywistości? Narrator uważa, żeby się bali. On też się boi, ale jednak przyszedł. Ciekawość zbyt mocno go dręczyła, a może wyrzuty sumienia po poprzedniej wyprawie? W każdym razie pojawił się przebrany za pracownika wodociągów. Po drabince zszedł na dół i…

Ciąg dalszy.

Ciąg dalszy nastąpił po jakimś czasie, gdy Narrator znalazł się po drugiej stronie. Dlaczego dopiero wtedy? Bo Narrator ma dość opisywania swoich wędrówek ciemnym tunelem. Takie opisy, jego zdaniem, nie wróżą niczego dobrego. Lepiej zacząć od innej chwili, od miejsca, które znajduje się za studnią. I lepiej, o wiele lepiej zmienić narrację na trzecioosobową. Dzięki temu Narrator zachowa dystans do swoich przeżyć i jak mu się nie uda, nie wpadnie zaraz w depresję. Póki co wpada tylko w psie gówno. Miękkie rozlazłe działa na buty jak skórka banana. Oj, niedobrze zaczyna się ta wyprawa. Gdy Narrator wreszcie się podnosi, widzi …

Kolejka.

Tak, widzi kolejkę. Ludzie jeden za drugim stoją i czekają nie wiadomo na co. Wszyscy w długich sięgających do kostek płaszczach i szarych kapeluszach naciągniętych na oczy. Co tu się dzieje? Co się będzie działo? Narrator staje w kolejce, żeby się dowiedzieć. Stoi i rozgląda się. Jakby tu kogoś zagadać, kogoś, kto zna odpowiedzi na pytania. Zza rogu jednego z czarnych budynków – dlaczego te budynki takie czarne – wygląda dziewczynka w czerwonym sweterku. Kiwa ręką na Narratora. Narrator udaje, że jej nie widzi, bo już wie, że nie zawsze znajomość z mieszkańcem danej przestrzeni dobrze się kończy. Jednak dziewczynka nie przestaje. W końcu odzywa się w jego myślach. Odzywa się?!

– Chodź szybko. Jeśli się nie ruszysz, odetną ci głowę.

– Głowę? Co ona wygaduje.

– Nie jesteś stąd? Tak, nie jesteś, inaczej byś założył płaszcz i kapelusz. Głowę odcinają i zastępują inną, elektroniczną. Powiem ci więcej jak ze mną pójdziesz. Na pewno nie zamknę cię w więzieniu.

Ostatnie słowa sprawiają, że ciekawość Narratora wygrywa ze strachem. Idzie za dziewczynką.

Miasto pod kapeluszem.

Kapelusz leży na szarym pustym polu za czarnymi budynkami. Taki sam jak te u ludzi z kolejki. Przypomina skuloną ze strachu wielką mysz i jednocześnie małego psa, który za chwilę rzuci się na ciebie z zębami. Dziewczynka jednak odważnie do niego podchodzi, podnosi i pokazuje wejście do kolejnej studni lub raczej studzienki. Patrząc na nią Narrator nie wierzy, że mógłby wejść do środka. Dopiero gdy dotyka krawędzi, otwór staje się duży. Nagle pokazują się schody. Wcale nie jest tak źle jak się wydawało. Nawet światło się pojawia podobne do słonecznego. Z każdym krokiem robi się przyjemnie, zupełnie jakby gdzieś tam czekały na Narratora same dobre rzeczy. Prezenty? Przyjaciele? Uczta? Nic z tego. Na dole żyją inni ludzie. Zupełnie inni niż ci na górze. Nie noszą szarych płaszczy, w ogóle nic szarego. Pełno na nich rzucających się w oczy czerwieni, fioletu, zieleni, żółci i innych kolorów.

– Skąd jesteś? Pomożesz nam? – starzy i młodzi bez wyjątku klepią Narratora po plecach, chwytają za ręce, ciągną w swoją stronę.

– Dość – odpędza ich wreszcie matka dziewczynki. – Dajcie mu wreszcie święty spokój.

Narrator się cieszy. W końcu ktoś odpowie na jego pytania.

Pytania.

Tyle, że kobieta wcale nie chce go słuchać.

– Najpierw musisz zjeść i odpocząć. Potem pogadamy. Narrator chce się sprzeciwić, lecz nie potrafi. Naprawdę czuje się głodny i zmęczony. Już prawie zanurza język w soku pomarańczowym, gdy znów ktoś go ciągnie.

– Nic nie jedz i nic nie pij. Inaczej zostaniesz tu na zawsze – odzywa się głos w głowie Narratora. Kto to mówi? Gdzie jest ta osoba? Dlaczego jej nie widać.

– Nie pytaj, podziękuj i odejdź. Rety, to Magik gada w głowie Narratora.

– O co tu chodzi? Dlaczego?

Niewidzialna ręka ciągnie Narratora w stronę wyjścia. Ta sama ręka wpycha go do brązowej szafy, a stamtąd z powrotem do świata autorki.

P. S. Kolejna nieudana wyprawa Narratora. Czy Wam też ręce i nogi opadają?

Autorem obrazu w tle jest Mathew Borret.

0 0 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
Gratiana
5 lutego 2021 08:59

Aniu tak sobie czytam parę blogów. Na które trafiłam zwykłym przypadkiem, albo podpowiedzią wszechwiedzącego algorytmu, który uznał, że to mój świat. Że zna ścieżkę moich myśli. Czasami dostaje ten algorytm kręćka, gdy ni z tego, ni z owego wpiszę w wyszukiwarkę jakieś hasło, kompletnie nie z tego algorytmu. I potem biedny świat liczb ma problem w serwowaniu mi reklam różnej treści. Obejrzę sobie film „Szybcy, wściekli” to potem na maila przychodzą mi reklamy różnych pojazdów z całym offsetem – warsztatami samochodowymi, mechanikami, ubezpieczeniami OC/AC czy tam jeszcze innym dobrociami po szampon do mycia tapicerki. I zaczynam się martwić wtedy o biedne cyferki, bo biedactwa nie wiedzą jednak, że nie będę miała nigdy samochodu i ta wiedza u mnie się dosłownie marnuje. Chyba, że literki doszły do wniosku, i zabawiły się we wróżkę. I kiedyś znajdę się w towarzystwie bardzo sympatycznych pasjonatów czterech kółek i koni mechanicznych, będę miała wiedzę by czynnie uczestniczyć w dyskusji. Czytając tak mi się wspomniało o literkach, bom świeżo po czytaniu mojej poczty 🙂 A Twój tekst Aniu całkiem, całkiem. Ciekawe jak daleko w głąb studni zapuszczą się Twoi bohaterowie jeszcze. Uściski zostawiam i życzenie samych dobroci i trochę zieleni 🙂

29 stycznia 2021 16:47

Uważam, że Narrator miał udaną podróż. Odkrył studnię i jej mieszkańców. Nie odcieli mu głowy i to duży sukces. Co robiłby z elektroniczną głową? Pewnie miałby wgrany jakiś program, nie mógłby sam zastanawiać się nad swoimi poczynaniami. Może wtedy nie miałby poczucia porażki? Ktoś inny myślałby za niego.

28 stycznia 2021 20:37

Mądry ten Twój narrator… I cholernie pragmatyczny. Przecież każdy z nas chciałby wszystko od razu, teraz, bez trudu, bez dochodzenia, wymijania, bez strachu, zadyszki. Każdy chciałby, ale on robi swoje i bez ogródek artykułuje. I więcej: postanawia wskoczyć w skórę trzeciej osoby – bo tak mu bezpieczniej i w razie niepowodzenie może umyć rączki. (W studni wody chyba nie zbraknie?) Jednak postanowienie – jedno, życie – drugie. Niby wskoczył, a niby nie wskoczył w trzecią osobę, został sobą. Tyle że incognito. I podjął dialog z dziewczyną, posłuchał jej, ruszył za nią. Ze strachu? Z ciekawości? Któż tam może wiedzieć, co sobie knują myśli w głowie narratora? Mogę tylko przypuszczać, że schlebiać będą jego erotomańskim zakusom. Całkiem bowiem możliwe, że Narrator jest w ich przekonaniu erotomanem. Ruszył za dziewczyną, myślał że będzie pięknie – „same dobre rzeczy”, a tu guzik z pętelką. Pętelką jest mamusia. Już ona mu da popalić i, jak znam życie, pokrzyżuje wszyćkie jego plany.
Pytanie zasadnicze: a czego chce dziewczyn(k)a? Może narrator-erotoman to byłoby miłe urozmaicenie jej życia niekoniecznie aż za siódmą studnią?

6
0
Would love your thoughts, please comment.x