Ludzie zegara.

Ludzie zegara.

W tajemniczej studni, w której zniknęły ciotka Dynia i jej przyszywana siostrzenica Genowefa, jeden z korytarzy prowadzi do miejsca zwanego Ludzie zegara. Jak wygląda to miejsce? Co się tam dzieje? Czy coś się dzieje, czy nic się nie dzieje? Dzielny Narrator wyrusza na poszukiwanie odpowiedzi.

Autor obrazu: Christopher Lee Donovan

Początek podróży.

Początek podróży bywa upierdliwy jak wuj Terencjusz, gdy domaga się kawy o szóstej rano albo obiadu o dwunastej w południe. Początek stawia przed Narratorem wyzwanie co zabrać, co zostawić, ile i jak. Czy spakować rzeczy do małego czerwonego plecaka z napisem Kurt Vonnegut Rzeźnia numer Pięć? Czy wsadzić je do większego żółtego z napisem Philip K. Dick Słoneczna loteria?

Może w ogóle darować sobie bagaż? Tak to ostatnie wydaje się najbardziej pociągające. Po co Narratorowi jakiś bagaż? Wystarczy długi płaszcz z kieszeniami. Granatowy i bez żadnych napisów. Do jednej kieszeni włoży jeden zegarek, do drugiej drugi, a trzeci powiesi sobie na szyi. Z taką ilością zegarków na pewno wpuszczą go do środka. Kto wie, może nawet uznają za vipa. Zabierze jeszcze notes i długopis. Resztę, jeśli trzeba będzie, skompletuje na miejscu. Zadowolony ze swojej decyzji Narrator idzie spać. Jutro rano skoro świt wyruszy.

Ilonka.

Wszyscy tak do niej mówią, choć skończyła pięćdziesiąt lat i wcale młodo nie wygląda. Nikt nie traktuje jej poważnie, odkąd zaczęła widzieć prawdziwą twarz Naczelnego Zegarmistrza i cienie jego strażników. Pewnie byłoby inaczej, gdyby nie podzieliła się swoim odkryciem, gdyby zachowała je tylko dla siebie, ale nie, ona musiała powiedzieć matce i teraz ma, to co ma czyli przytwierdzoną na stałe etykietkę wariatki. Dziś wyjątkowy dzień – urodziny Ilonki. Czas zmiany. Ilonka odejdzie do innego świata. Nie, to nie tak jak myślicie. Ilonka odkryła studnię i możliwość przejścia. Od jutra znów stanie się Iloną. Wolną, samodzielną kobietą.

Dzień Świętego Zegara.

Narrator idzie korytarzem w stronę miejsca zwanego Ludzie zegara, gdy nagle słyszy głos z niewidzialnego głośnika:

– Dziś z okazji Dnia Świętego Zegara wpuszczamy wszystkich, którzy pragną zobaczyć naszą wspaniałą krainę. Wchodźcie proszę, patrzcie, nieście w świat dobrą nowinę o Świętym Zegarze. Niech Święty Zegar obdarzy was łaską wiecznego czasu.

– Coś takiego – myśli – ja się tak wysilam, niosę zegary w każdej kieszeni, a oni wszystkich wpuszczają. To się nazywa mieć szczęście.

Z drugiej, całkiem innej strony korytarza idzie Ilonka. Do niej też dociera głos z głośnika, choć w innej wersji:

– Dziś z okazji Dnia Świętego Zegara otwieramy dla was przejście do innych światów. Każdy kto, chce może wyjść i zobaczyć jak wyglądają inne światy. Każdy może się przekonać, że tylko nasz jest piękny i tylko u nas Święty Zegar obdarzy cię łaską wiecznego czasu. Idźcie i głoście chwałę Świętego Zegara.

– Nie wierzę – myśli Ilonka, bo wie, że Naczelny Zegarmistrz i jego strażnicy mówią jedno, myślą drugie, trzecie robią.

– Jaką cenę zapłacę za wyjście? Chyba lepiej skorzystać z innego przejścia. To inne pokazała Ilonce pewna kobieta. Prowadzi przez słup w magicznej sali. Podobno wielu ludzi przeszło tamtędy. Ilonka ufa nieznajomej bardziej niż sługom Świętego Zegara. Niestety, niepotrzebnie.

Za progiem.

Wreszcie. Narrator przekracza próg nieznanego świata. Wita go bicie dzwonu na Wielkiej Wieży Zegarowej. Dźwięk wdziera się do każdej komórki ciała, wywołuje dreszcz podniecenia. Narrator idzie dalej pewny swego sukcesu. Zbyt pewny. Nie wie, że za najbliższym brązowym budynkiem kryje się niebezpieczeństwo. Coś za chwilę go zaatakuje.

Tymczasem Ilonka w towarzystwie kobiety w niebieskim płaszczu przeciwdeszczowym i zielonych kaloszach zbliża się do okrągłego słupa. Podobnie jak Narrator nie zdaje sobie sprawy, że za chwilę zostanie połknięta przez … Jak to nazwać? Niesprzyjające okoliczności czy krzywy uśmiech losu?

Zegary.

W świecie, z którego pochodzi Narrator zegary są zwykłymi, mierzącymi czas przedmiotami. Tutaj, jak już za chwilę przekona się Narrator, zegary przypominają pijawki albo kleszcze. Wskakują na ciało człowieka, przylepiają się, wgłębiają i wysysają czas, bo zegary żywią się głównie czasem. Ofiara pozbawiona czasu bardzo szybko starzeje się i umiera. Chyba, że w jej krwi krąży wynalezione przez Naczelnego Zegarmistrza antidotum – szczepionka antyzegarowa. Niestety jej przyjęcie sprawia, że nie możesz opuścić tego świata. Śmierć okazuje się jedyną drogą ucieczki. Nieświadomy niczego Narrator zbliża się do czekającej na niego i innych turystów pułapki. Sieci zarzucanej raz w roku na obcych przez Naczelnego Zegarmistrza. Jeszcze trochę i zegary rzucą się na swoje ofiary. Powietrze staje się coraz bardziej gęste i …

– Za dobrze mi idzie – stwierdza Narrator. – Lepiej będzie jak sobie usiądę i wezmę kilka oddechów.

Ilonka też się zatrzymuje tuż przed magiczną salą.

– Co z tobą? Dlaczego nie idziesz – pogania ją nieznajoma.

– Muszę odpocząć.

P. S. Ciekawi jesteście co jeszcze spotka Narratora i Ilonkę? Czy Narrator wróci szczęśliwie do domu, a Ilonce uda się uciec ze świata Ludzie zegara? Lubicie zegary?

Autorem obrazu w tle jest Rene Schute.

Poprzednia część Wuj Terencjusz.

5 2 votes
Ocena
Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
View all comments
18 października 2022 06:44

Dreszczyk mnie przeszył 🙂 „Zegary żywią się czasem. Ofiara pozbawiona czasu bardzo szybko strzeje się i umiera”. Chyba, że antidotum…
Kochana, rewelacyjna narracja!

Gratiana
12 września 2022 16:19

Ciekawe jakie przygody czekają bohaterów po przekroczeniu granicy Czasu 🙂

5 września 2022 08:17

Mocne, niepokojące. I ten obraz, idealnie pasuje do nastroju tekstu.

1 września 2022 20:02

Zegary żyjące czasem, wysysają czas z przebywających w ich świecie osób.

Last edited 1 rok temu by Kasia
8
0
Would love your thoughts, please comment.x