Jeśli istnieje czas poza czasem, o czym przekonał nas Philip K. Dick, to również Narrator poza Narratorem. Kim jest ów dziwny Narrator? Jak wygląda? Co robi? Kiedy się pojawił i dlaczego?

Wygląd
Nie podoba mi się. Nierówne oczy, krzywy nos, odstające uszy, wyskubane brwi, zamiast włosów kolory, długa szyja. W dodatku co chwila zmienia swój kształt jakby się nie mógł zdecydować, czy woli być kobietą, czy mężczyzną. Migocze jak światła w dyskotece. Nie mogę patrzeć, odwracam wzrok.
– Wolisz dawnego Narratora – głos jak wygląd nie potrafi wybrać, która płeć jest mu bardziej bliska.
– Nie da się ukryć, że się przyzwyczaiłam.
– On wróci. Ja go tylko zastępuję. Nigdy nie gram głównej roli. Dlatego mówią na mnie Narrator poza Narratorem.
– Coś takiego – myślę sobie, nie mówię – sądziłam, że poza oznacza główną rolę jak ciało poza ciałem.
– Właśnie – Narrator czyta w moich myślach – ciało, które pojawia się, gdy znika to pierwsze ciało. Jakby pierwsze było, drugie by nie istniało.
– A nie istnieje?
– Czepiasz się szczegółów.
Warto dodać, że oboje z Narratorem siedzimy przy stoliku w pokoju, który kiedyś dzieliłam z jego poprzednikiem obok szafy, z której często wyłaził Los, Lubisłowa, Magik, Buntownik, Błazen.
– Narrator też z niej wyłaził – dodaje mój rozmówca – i pokój zawsze należał do ciebie, nie dzieliłaś go z nikim.
– I kto tu się czepia szczegółów. Poza tym mógłbyś przestać migać. Oczy mnie od tego bolą, a nie mogę przecież rozmawiać z tobą i patrzeć w ścianę.
– Wybacz, dopiero niedawno wyszedłem z Miejsca. Moja forma jeszcze się nie utrwaliła.
– Miejsca?
– Opowiem ci.
Miejsce
Istnieje takie miejsce, z którego wychodzą wszyscy Narratorzy. Nikt nie wie jak się nazywa. Może żaden z Narratorów nie był tam tak długo, by pojawiła się jakaś nazwa. Może miejsce wolało pozostać anonimowe. Może… Tych może jest wiele, bo miejsce to źródło potencjałów. Jedna z legend głosi, że dawno temu stanowiło jedność z praprzyczyną całego świata. Potem coś je rozdzieliło albo same się od siebie oddaliły. W Miejscu, gdy do niego zajrzymy, nic się nie dzieje, tylko od czasu do czasu z wielkiej czarnej powierzchni odrywają się bańki i szybują daleko przed siebie do innych światów. Tam zyskają kolory i kształty, indywidualne cechy. Zaczną żyć swoim życiem i swoim czasem.
Swoje życie
Tak nazywały się drzwi, przez które przeszedł Narrator. Teraz żałuje, że przeszedł. Trzeba było zostać w dawnym miejscu. Tutaj w tym długim korytarzu wcale mu się nie podoba. Jaskrawe światło jarzeniówek pada na kolejne drzwi, z których musi wybrać te jedne prowadzące do życia, życia bez Miejsca. Dlaczego nie może wrócić? Próbował, lecz wejście się zamknęło.
– Dokonałeś wyboru. Musisz iść dalej – poinformował go niewidzialny metaliczny głos. Do kogo ten głos należał? Dlaczego mu rozkazywał? Narrator wątpił w to, że ktoś mu odpowie na pytania. Jakaś siła popchnęła go w kierunku drzwi pomalowanych na zielono. Czuł, że musi iść tędy. Po co? Co znajdowało się za tymi drzwiami?
Forma
Za drzwiami czekała na niego forma. Wisiała w dużej szafie, a szafa stała w małym pokoju bez okien. Gdy Narrator zajrzał do szafy, forma zerwała się z wieszaka i rzuciła na niego, połknęła w całości. Wiedział, że teraz, nie uda mu się wrócić. Musi, znów musi, stać się Narratorem poza Narratorem i dokończyć to, co pozostawił po sobie poprzedni Narrator.
– No, to muszę się do ciebie przyzwyczaić – stwierdziłam.
Na szczęście już tak nie migotał i mogłam na niego patrzeć. Nawet mi się wydawało, że powoli zamienia się w mężczyznę w średnim wieku.
– Nie jest źle – pomyślałam, choć nadal nie wiem, dlaczego ten Narrator nazywa się poza, zamiast Narrator numer dwa.
– Bo będę trwać nadal, nawet jeśli mój poprzednik wróci. Tyle, że już w innej formie. Zgasło światło. Ciemność oddzieliła nas od siebie. Narrator skorzystał z okazji i odszedł. Czy jeszcze mnie odwiedzi?
Wiesz Aniu dziwna sprawa. Czytam sobie moich przyjaciół blogowych i internetowych kilkoro od dłuższego czasu i zauważyłam chęć chyba praktycznie u wszystkich do zmiany, do obrania innej drogi, ścieżki. Ciekawe doznanie patrzeć na rozwój innej osoby, na jej drogę. Ciekawe dokąd Aniu swoich czytelników poprowadzisz teraz 🙂